Początkowe minuty wczorajszego spotkania były bardzo wyrównane. Po 6 minutach wałbrzyszanie prowadzili 8-10, ale gospodarze dość szybko opanowali sytuację i wyszli na prowadzenie 17-12, a po 10 minutach było 22-16.
Wrocławianie w drugiej ćwiartce utrzymywali cały czas bezpieczny dystans, a nasz zespół, który w tym meczu musiał sobie radzić bez kapitana, rozgrywającego Rafała Glapińskiego, nie potrafił tej kilkupunktowej różnicy zniwelować. Po 13 minutach było już 30-20. Gdy nasi złapali odpowiedni rytm i zdobyli 6 punktów z rzędu, skarcił nas celną trójką Uberna. Po 20 minutach to WKK prowadziło 43-36.
W trzeciej kwarcie oglądaliśmy nadal podobny przebieg meczu. Gospodarze spokojnie kontrolowali wydarzenia na parkiecie, a podopieczni Marcina Radomskiego nie mieli argumentów, by dogonić przeciwnika. W 26. minucie WKK wypracowało 11 punktów różnicy (52-41). Wałbrzyszanie starali się i walczyli i po 30 minutach było 60-53.
Po celnej trójce Kruszczyńskiego w 32. minucie zrobiło się 62-58 dla miejscowych i wtedy można było liczyć, że biało-niebiescy przechylą szalę na swoją korzyść. Kiedy w 35. minucie Kruszczyński trafił za dwa i doprowadził do stanu 65-63 te nadzieje wśród wałbrzyskich kibiców jeszcze bardziej wzrosły. Po kolejnej trójce Kruszczyńskiego mieliśmy remis po 66. W końcowych minutach to jednak ekipa z Wrocławia wykazała wyższość i wygrała 79-75.
WKK Wrocław - Górnik Wałbrzych 79-75 (22-16, 21-20, 17-17, 19-22)
Górnik: Wróbel 24 (11 zbiórek), Kruszczyński 19, Durski 18, Ratajczak 7, Krzywdziński 5 (9 zbiórek), Jeziorowski 2, Makarczuk 0, Tyszka 0, Kaczuga 0.