Do Wałbrzycha przyjechało kilkadziesiąt osób zatrudnionych w bydgoskim Budopolu. Podkreślali oni, że ich firma ma 62 lata tradycji i nigdy nie miała problemów z wywiązywaniem się z umów. Pracownikom Budopolu towarzyszyła również grupa wałbrzyskich przedsiębiorców, którzy przy budowie centrum sportowo-rekreacyjnego Aqua Zdrój byli podwykonawcami. Oni także nie otrzymali za miesiące lipiec-wrzesień 2012 należności.
Budopol domaga się wypłaty tych należności od spółki Aqua Zdrój, a na wczorajszej sesji Rady Miasta Wałbrzycha prezes Bogdan Stanek powiedział, że to Budopol powinien uregulować zaległości finansowe wobec podwykonawców. Prezydent Roman Szełemej tymczasem uważa, że w tej sprawie ostateczna decyzja należy do sądu i dopiero wtedy będzie można powiedzieć, kto powinien uregulować zaległości.
Związkowcy w dość ostrych słowach podsumowali działania spółki Aqua Zdrój. Okrzyki typu "złodzieje", "oszuści", "gdzie jest kasa?", to najczęściej wykrzykiwane hasła. Związkowcy domagali się również spotkania z prezydentem Szełemejem, ale ten nie wyszedł do protestujących (z nieoficjalnych informacji wiemy, że nie było go w tym czasie w urzędzie).
- Takie postępowanie ze strony Aqua Zdroju oraz prezydenta Szełemeja doprowadzi naszą firmę do upadłości. Jeśli do tego dojdzie, to winni będą właśnie Szełemej i Stanek – mówi Wiesława Kowalczuk, przewodnicząca zakładowej "Solidarności" w Budopolu.
Wacław Brzeziński ze związku zawodowego "Budowlani" podkreśla, że związkowcy walczą tylko i wyłącznie o prawa pracownicze.
- Liczyliśmy, że wybudujemy dla wałbrzyszan piękny kompleks, ale nie spodziewaliśmy się, że zostaniemy oszukani – mówi Brzeziński. - Walczymy o to, by nie doszło do upadłości Budopolu oraz firm naszych podwykonawców.