Środa, 16 kwietnia
Imieniny: Cecylii, Julii
Czytających: 4114
Zalogowanych: 0
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Wałbrzych/Kraj: #Telekomunikacja – o czym naprawdę mówimy, gdy się śmiejemy?

Wtorek, 15 kwietnia 2025, 7:37
Aktualizacja: 9:11
Autor: Piotr Miodek
Wałbrzych/Kraj: #Telekomunikacja – o czym naprawdę mówimy, gdy się śmiejemy?
Fot. nadesłane
Poniżej prezentujemy felieton autorstwa Piotra Miodka.

Kampania wyborcza potrafi zaskakiwać. Czasem nawet rozbawić. W jednej z takich chwil, kandydat na prezydenta Rafał Trzaskowski, mówiąc o komunikacji miejskiej, nieopatrznie użył słowa „telekomunikacja”.

Śmiechu było co niemiara, memy wybuchły jak popcorn w mikrofalówce, a przeciwnicy polityczni nie przepuścili okazji, by wyciągnąć to przejęzyczenie przy każdej nadarzającej się okazji.

Ale może właśnie warto się na moment zatrzymać i pomyśleć, czym tak naprawdę była – i czym mogła być – ta nasza „telekomunikacja”? Bo jeśli przyjrzymy się historii Telekomunikacji Polskiej S.A., to ten lapsus językowy Trzaskowskiego przestaje być zabawny. Zaczyna być symbolem. Smutnym symbolem.

Prywatyzacja? Nie, to była wyprzedaż.

Telekomunikacja Polska S.A. – gigant infrastrukturalny. Polska firma, która miała w ręku nie tylko linie telefoniczne, ale ogromne zasoby, nieruchomości, sieci przesyłu danych, wiedzę, ludzi, potencjał. To wszystko – w imię „modernizacji” – oddano. Najpierw w 1998 roku, za czasów Włodzimierza Cimoszewicza, TP S.A. trafiła na giełdę. Potem, już za rządów Jerzego Buzka, w 2000 roku, pakiet kontrolny przejął duet: France Télécom i Kulczyk Holding. Wkrótce potem France Télécom przejął pełną kontrolę – a dziś firma działa już pod szyldem Orange.

A państwo polskie? Ostatecznie sprzedało ostatnie akcje w 2010 roku ( Tusk ), finalnie kończąc wieloletni proces, który dziś – patrząc z perspektywy – trudno nazwać inaczej niż strategiczną abdykacją.

Ludzie – ci, których nikt nie pamięta

TP S.A. to nie tylko kable i centrale. To przede wszystkim ludzie. Tysiące wykwalifikowanych techników, inżynierów, ekspertów, którzy przez dekady budowali fundamenty tej firmy. Pamiętam ich – widziałem na własne oczy. Wraz z „prywatyzacją” przyszło coś, czego nie opisują prospekty giełdowe ani raporty roczne: mobbing, presja psychologiczna, likwidacja etatów. Ludzie z pasją, lojalni wobec firmy, traktowani byli na końcu jak „koszt”, który trzeba wyciąć w Excelu. Z dnia na dzień – zbędni.

Top 3 właścicieli nieruchomości – wyprzedane „poniżej ceny złomu”

TP S.A. miała jeden z największych portfeli nieruchomości w kraju. Dziś, po ostatecznym "rebrandingu" na Orange, aktualny zagraniczny właściciel prowadzi to, co można nazwać systematyczną konsumpcją dawnego majątku narodowego. Sprzedawane są kolejne nieruchomości – lokale, biurowce, działki – a zyski zasilają nie polski budżet, lecz zagraniczne centrale.
Know-how? Sprzedane.
Zasoby ludzkie? Zmarnowane.
Długofalowa strategia? Nieistniejąca.
Mogliśmy zbudować narodową potęgę w dziedzinie łączności, zaplecze dla własnej technologii, może i udział w budowie europejskiej wersji Starlinka. Zamiast tego jesteśmy tylko rynkiem zbytu.

I wtedy wszedł on – "tęczowy" Rafał.

Rafał Trzaskowski – kandydat środowiska politycznego, które proces prywatyzacji w takiej a nie innej formie zainicjowało, popierało i przeprowadzało. Skutki dziś znamy. Dziś ten człowiek reprezentuje tę samą linię myślenia: że państwo ma być „nowoczesne”, czyli możemy się domyślać , że ... sprzedane ...byle za dobrą prowizję (?!)

Gdy Trzaskowski mówi „telekomunikacja”, wszyscy - łącznie z Nim - śmieją się z przejęzyczenia. A mnie jakoś do śmiechu nie jest.

Bo telekomunikacja – ta prawdziwa – była symbolem wspólnoty wysiłku, dumy, i potencjału. I została sprzedana. Z uśmiechem.

Piotrek Miodek

Twoja reakcja na artykuł?

0
0%
Cieszy
3
30%
Hahaha
1
10%
Nudzi
3
30%
Smuci
2
20%
Złości
1
10%
Przeraża

Czytaj również

Komentarze (26)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2025 Highlander's Group