"Ostatni raz byłem w Poradni Stymulacji Serca w wałbrzyskim Szpitalu im. dra Alfreda Sokołowskiego 29 maja 2019 roku, kiedy nikt nie słyszał o koronawirusie. Po wizycie w Szpitalnej Poradni dziś jestem w szoku! Mamy drugą falę pandemii, czeka nas trzecia i pewnie kolejne, a tu nic się nie zmieniło w organizacji działania poradni, oprócz tego, że wywieszono 1 - słownie jeden plakacik o zachowaniu bezpiecznej odległości 2 metrów. A ludzie stłoczeni w takiej grupie mają to gdzieś. NIKT NA takie zachowania nie reaguje. W odpowiedzi usłyszałem: Panie, tu tak zawsze było i jest. Jak się nie podoba to idź pan na koniec korytarza tam gdzie tłoku nie ma.
Przeczytałem na portalu walbrzyszek, że szpital i personel medyczny bezustannie prowadzą ciężką walkę z koronawirusem i z zabezpieczeniem mieszkańcom Wałbrzycha i regionu warunków, które pozwolą osobom zakażonym wrócić do zdrowia. Właśnie 23 grudnia doświadczyłem osobiście, jak ciężką walkę prowadzi personel medyczny ww. szpitala z koronawirusem. Otóż udałem się na zaplanowaną konsultacje do Poradni Stymulacji Serca wyznaczoną na godzinę 10:00. I co zastałem o godz. 9:45? Około 75 osób zgromadzonych na powierzchni 75 m kw. - człowiek przy człowieku - do specjalistów: 32 do kardiologa, pozostali zaś do urologa, ortopedy, neurologa, gabinetu zabiegowego, chirurga i co tam jeszcze jest. Na ścianach plakaty: ZACHOWAJ BEZPIECZNĄ ODLEGŁOŚĆ 2 metrów. Czekają 32 osoby do Poradni Stymulacji Serca, których zaproszono wszystkich na godz. 10:00. Jest godzina 11:45 - lekarza NIE MA. Wreszcie wychodzi Pani z gabinetu - oczywiście bez maski, bo medycy się nie boją zakażenia – i oznajmia że „Pan Doktor" pojechał do domu, ale w ciągu max godziny lub dłużej przyjedzie inny „Pan Doktor". Kto chce niech czeka, a kto nie, to przerejestruje nam termin konsultacji za miesiąc! Dołączam zdjęcia z godz. 11:40 przed gabinetem 12 C. Proszę nie liczyć osób oczekujących, ponieważ połowa siedzi z dala od tej grupy bądź już zrezygnowała. Tak wygląda ciężka bezustanna walka z koronawirusem personelu medycznego wałbrzyskiego Szpitala im. dra Alfreda Sokołowskiego. Pytania: Czy aby Pan Prezydent Roman Szełemej nie zajmuje za dużo etatów i nie potrafi sprostać ciążącym na nim obowiązkom? Czy medycy już są tak zmęczeni że nas pacjentów mają głęboko gdzieś? Mówi prezydent: - Dyrekcja szpitala podejmuje działania bezprecedensowe, by łatać te braki. W mieście nie ma ognisk masowych zakażeń i staramy się kontrolować sytuację. A ja mówię, że tymi miejscami są głównie szpitale źle zarządzane przez bezmyślnych decydentów. Dlatego ludzie wolą siedzieć w domach ze swymi dolegliwościami, bo tam gdzie powinniśmy dostać fachową pomoc jest ognisko zakażeń i ludzie, którzy nigdy tam pracować nie powinni - pisze nasz czytelnik.