Górnik przystąpił do meczu poważnie osłabiony, bowiem zabrakło Malesy, Koperskiego i Ratajczaka. Trener Łukasz Grudniewski dysponował więc tak naprawdę siedmioma koszykarzami.
Pierwsza kwarta była bardzo wyrównana, a prym w niej wiedli Marcin Wróbel po stronie Górnika i Piotr Niedźwiedzki po stronie WKK. Obaj wysocy gracze nie tylko świetnie radzili sobie pod koszami, ale również trafiali sporo rzutów za trzy punkty. Po 10 minutach Górnik prowadził 25-23. W drugiej kwarcie mecz wyglądał podobnie i żadna z ekip nie potrafiła odskoczyć z wynikiem i zbudować większej przewagi i w efekcie po 20 minutach było 47-46 dla Górnika. Pod koniec trzeciej ćwiartki inicjatywę przejęli wrocławianie, którzy dzięki dobrej grze Kiwiliszy zdołali odskoczyć na 6 punktów po 30 minutach (63-69), co stawiało ich w roli faworyta przed ostatnią kwartą. Osłabieni biało-niebiescy jednak nie załamali się takim obrotem spraw i choć przegrywali momentami nawet 8 punktami, zdołali stopniowo niwelować straty i doprowadzili do emocjonującej końcówki, w której przebudził się Krzysztof Jakóbczyk i to głównie dzięki jego trafieniom Górnik zremisował w regulaminowym czasie po 83, co oznaczało dogrywkę. W tej już widać było spore zmęczenie po koszykarzach Górnika, co też nie napawa optymizmem przed wyjazdowym starciem z Czarnymi Słupsk. WKK dzięki zespołowej grze i szerszej ławce wygrał w Wałbrzychu 90-95.
Górnik Wałbrzych - WKK Wrocław 90-95 (25-23, 22-23, 16-23, 20-14, dogrywka 7-12)
Górnik: Wróbel 25 (6x3, 10 zbiórek), Jakóbczyk 23 (6 zbiórek), Cechniak 13 (9 zbiórek), Ochońko 12 (5 asyst), Bojanowski 11 (14 zbiórek), Zywert 4 (7 asyst), Durski 2, Makarczuk 0.