Ulica Paderewskiego w dzielnicy Nowe Miasto została wczoraj zamknięta i ucharakteryzowana tak, by wyglądem przypominała powojenne ruiny. Dziś pojawił się na niej czołg i żołnierze, a wszystko to na potrzeby niemieckiego filmu, kręconego właśnie w Wałbrzychu - „Ursula – po szczęściu ledwie cień”.
- Film opowiada o dwójce ludzi, którzy spotykają się w czasie wojny, przedstawia ich losy w jej trakcie, kiedy się rozdzielają i czas po – wyjaśnia Justyna Strzelecka, asystentka kierownika planu. - Wszyscy statyści są z Wałbrzycha, główni aktorzy z Niemiec.
Zdjęcia do filmu zaczęły się dziś. Już od 6. rano pojawiali się statyści, którzy, by zagrać, musieli być odpowiednio ucharakteryzowani. - Cała baza znajduje się na Moniuszki - opowiada Anna Truszczyńska, jedna z grających. - Tam nas ucharakteryzowano, tam zostawiliśmy rzeczy. Tam tez kręcono pierwsze ujęcia, później na ul. Pankiewicza, a teraz tu.
Statyści, do filmu wybierani byli bardzo starannie – niektórzy trafili tu w wyniku castingu, inni z tzw „ łapanki”.
- Mnie zaczepili na ulicy, stwierdzili, że podoba im się moja twarz i zaproponowali żebym zagrał – pan Henryk Woźniak, który nie po raz pierwszy statystuje przy filmie historycznym. – Kiedyś też kręcili coś związanego z wojną. Ubrali nas w mundury i kazali grupą wyjść na plan, a tam rzucili się na nas esesmani z karabinami i zaczęli okładać. Nikt nam wcześniej nie powiedział, jak będzie przebiegała ta scena, więc musieliśmy wyglądać na prawdziwie zaskoczonych – śmieje się mężczyzna.
Tu również nikomu nie zdradzono, co i jak będzie robił. Szczegóły poznają dopiero na planie. - Kazano nam czekać, siedzimy tu już od 9. rano. Nawet nie wiemy, co tam się dzieje, słyszymy tylko strzały i huki – opowiadają statyści, którym pomimo długich godzin oczekiwania humory dopisywały. Wszyscy szczupli, z dużymi wyrazistymi oczami, ubrani w staromodne buty, fartuchy, sukienki i surduty, odpowiednio przybrudzeni, idealnie wpasowywali się stworzone na planie realia.
- Kilka dni temu widziałam, jak charakteryzowali pewną dziewczynę – opowiada pan Henryk. – Wzięli taką ślicznotkę, a wypuścili wstrętną. Ja bym się im tam nie dał, za żadne pieniądze – śmieję się.
Na planie znalazły się też dzieci – na ich twarzach widoczne były liczne zadrapania - oczywiście był to zabieg charakteryzatorski. - Przewróciłam się na beton – żartuje Angelika Chochol – ale tak naprawdę ranki są namalowane przez panie charakteryzatorki, jednak prawie wszyscy się nabierają.
Dzieci wystąpiły w jednej z granych dziś scen, w której wychodzą wraz z rodzicami ze zrujnowanych budynków i cieszą się z końca wojny. Zaraz potem na plan wjeżdża czołg wypełniony żołnierzami, którzy strzelają w powietrze.
- Przyszliśmy specjalnie zobaczyć ten czołg i pokazać go dzieciom – opowiadali ludzie przyglądający się kręconej scenie. Byli wrażeniem ogromnej maszyny. – Rzadko można czołg zobaczyć na własne oczy, a już na pewno nie w ruchu.
Zdjęcia potrwają do soboty, kręcone będą w Wałbrzychu i okolicach.