Drzewa powyrywane z korzeniami, połamane, rozpołowione i pozbawione konarów. Ulewny deszcz i przejmujący wiatr unoszący ze sobą wszystko, co stanęło mu na drodze. To obraz burzy jaka przeszła dzisiejszego wieczoru nad Wałbrzychem.
Nawałnica, kóra przetoczyła się przez miasto wyrządziła sporo szkód. W całym mieście na chodnikach i ulicach zalegają połamane konary drzew, w wielu budynkach, wiatr powyrywał otwarte okna. W dzielnicy Sobięcin ruch powietrza był na tyle silny, że wytworzyła się nieduża torbą powietrzna. Po godzinie 19.00, gdy pogoda gwałtownie się załamała, wskutek silnego wiatru przewróciły się trzy drzewa zarastające podwórko pomiędzy budynkami przy ulicy 1 Maja. Zniszczeniu uległ kawałek dachu, wybite zostały okna w budynku nr 156, a rozerwane drzewo zagrażało bezpieczeństwu mieszkańców nr 152.
- Otworzyłem okno, by sprawdzić czy nic nie zagraża mojemu samochodowi zaparkowanemu pod budynkiem – opowiada Sebastian Torwert, mieszkaniec domu w którym wiatr zniszczył fragment dachu. – I aż się przewróciłem, gdy w budynek uderzyło drzewo.
- W powietrzu latały kamienie, cegłówki i połamane gałęzie – relacjonuje Mateusz Rambacher. – Jakiejś kobiecie poniosło wywieszone pranie, zbłąkany konar zmiażdżył jeden z samochodów zaparkowanych w pobliżu garażu.
Na miejscu dopiero po dwóch godzinach pojawiła się straż pożarna, która przystąpiła do usuwania szkód.
- Działania polegać będą na usunięciu zwalonego pnia i konarów znajdujących się na dachu budynku nr 156 oraz usunięciu ułamanego pnia, który w tej chwili zagraża zawaleniem się na budynek nr 152 – wyjaśnia przedstawiciel straży pożarnej. – Sprawdzone i zabezpieczone zostały już mieszkania pod kątem szkód oraz bezpieczeństwa ich mieszkańców. Wiatr wybił dwa okna, jednak nikomu nic się nie stało - zapewnia.
- Pani, to był moment! - z przejęciem opowiada Bronisława Kawka, jedna z mieszkanek – myśleliśmy że to koniec świata! Wszystko latało, na dodatek ten strzaskany samochód i rozdarta lipa. To bardzo wiekowe drzewa, a połamały się jak zapałki pod tym wiatrem. Mój syn mieszka w budynku 152 na górze, dzieci wyszły tu na dwór, bo boja się spać - dodaje.
- Teren jest zabezpieczany, trwa usuwanie szkód – zapewniają strażacy. To wydarzenie odkryło bardzo poważny problem z droga przeciwpożarową. - Byłem w szoku, że strażacy, mieli taki kłopot żeby przejechać wąskim przesmykiem między budynkami, zajęło im to całe 5 minut – relacjonuje Sebastian Towert.
- W przyszłości postaramy się, by udrożnić tu dojazd, aby taka sytuacja jak dziś więcej się nie powtórzyła - zapewnia Mateusz Rambacher.