Budynek oddano do użytku w 1929 roku. Od początku pełnił funkcje kulturalne. Była to wówczas jedna z najnowocześniejszych budowli tego typu w Niemczech.
Po wojnie była to najlepsza sala kinowa, teatralna, widowiskowa i koncertowa w mieście. Zapewne wielu wałbrzyszan pamięta pierwsze randki spędzone w GDK-u, olbrzymie kolejki po bilety, gdy „puszczano” jakiś dobry film. Osobiście znamy takich, którzy po kilkanaście i więcej razy oglądali tam „Wejście smoka”, przeżywali przygody Pipi Langstrumpf i bali się Godzilli.
Osobliwością były „Konfrontacje filmowe” – okazja do obejrzenia filmów, których na co dzień nie było w kinach i telewizji. Do dzisiaj mamy w pamięci wrażenie, jakie zrobił na widzach „Czas Apokalipsy”. W GDK-u grały najlepsze ówczesne polskie zespoły, odbywały się akademie „ku czci”, dostawało się świąteczne paczki fundowane przez zakłady pracy.
W tylnej część budowli, po której zostało już tylko wspomnienie i zarośnięty chaszczami teren, mieścił się dom kultury – pracownie plastyczne, modelarskie, fotograficzne i wiele innych.
Górniczy Dom Kultury dogorywał wraz z socjalizmem i wałbrzyskim górnictwem. Ostatecznie został zamknięty w 1992 roku. Były różne próby jego zagospodarowania, choćby wykorzystanie na potrzeby teatru. Jeszcze ciekawiej zapowiadał się projekt stworzenia w GDK-u centrum kulturalnego z kinem, teatrem, filharmonią i wieloma jeszcze miejscami rozrywki, autorstwa Józefa Sławika. Gdyby ten projekt zrealizowano, centrum Wałbrzycha byłoby łatwiejsze do rewitalizacji. Okazało się, że budynek nie spełnia żadnych współczesnych norm. Musiałby zostać gruntownie przebudowany. Podjęto nawet pewne prace, dzięki którym wzmocniono konstrukcję. I na tym w zasadzie się skończyło.
Budynek znajduje się na obszarze, dla którego został uchwalony miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego miasta Wałbrzycha z roku 1998. Budowla położona jest na terenie układu urbanistycznego Wałbrzych – Stare Miasto i wpisana do rejestru zabytków z przeznaczeniem na działalność kulturalną.
Nie dziwi nas, że Teatr Dramatyczny chce się pozbyć „majątku”, który przynosi wyłącznie straty w postaci opłat za ochronę i ewentualne prace konserwacyjne. Cena, za którą można obiekt kupić, opiewa na blisko milion czterysta tysięcy złotych netto. Ale najważniejsze wydaje się to, by inwestor miał dobry pomysł na wykorzystanie budynku.
W dotychczasowych dwóch przetargach nie było chętnych.