O tej kandydaturze mówiło się nieoficjalnie od dawna. Początkowo PiS zapowiadał oficjalną prezentację swojego pretendenta na 5 lipca. Nic wtedy z tego nie wyszło. Nie będziemy analizować przyczyn tego faktu, choć wydaje się nam, że ma to bezpośredni związek z przegraną Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich.
Sprawa jest o tyle interesująca, że władze PiS-u zapowiadają stworzenie w najbliższym czasie programów wyborczych dla każdego województwa z osobna. Przemawia za tym argument, że każdy region ma specyficzne cechy i potrzeby. Szczególny nacisk ma być położony na wspieranie samorządów w zdobywaniu unijnych dotacji oraz na tworzenie korzystnych rozwiązań dla małych i średnich przedsiębiorstw. Czekamy z niecierpliwością na efekty, aby zaprezentować mieszkańcom Wałbrzycha jak najszerszy wachlarz pomysłów. W końcu skoro mamy wybór, to wybierzmy świadomie.
Odrębnym problemem jest język, jakim PiS będzie prowadzić swoją kampanię samorządową. Żałoba narodowa stonowała nieco debatę polityczną. Ostatnio jednak wszystko wraca do normy.
– Wybory będą się odbywały w cieniu podnoszonych przez rząd Platformy Obywatelskiej podatków. Będą wymagały języka stanowczego sporu – podsumował Piotr Sosiński.