Sylwester na uzdrowiskowym deptaku cieszy się coraz większym powodzeniem – a od pierwszej takiej zabawy pod chmurką minęło właśnie 10 lat. Plenerowym balem Szczawno powitało nowe millenium na przełomie 1999 i 2000 roku, i tak już zostało.
Pierwsze dźwięki muzyki rozbrzmiewają z głośników umieszczonych na balkonie Urzędu Miejskiego już po godzinie 23. Zbierają się pierwsi uczestnicy zabawy, rozpoczynają się pląsy. Krótko przed północą zaczyna się wspólne odliczanie, trzy, dwa, jeden i... szczęśliwego Nowego Roku!!! - słychać zewsząd.
Tym chwilom towarzyszy podniosła muzyka – w tym roku wybrano Mendellsohna. Zaraz potem rozległy się pierwsze wystrzały i w niebo poszybowały fajerwerki, dużo fajerwerków.
Niestety, niektórym osobom nie wystarczył efektowny, profesjonalny i bezpieczny pokaz – sztuczne ognie były odpalane przez uczestników zabawy w bezpośredniej bliskości ludzi. W tym momencie przydałby się patrol Straży Miejskiej albo policji, który ukróciłby takie wybryki, choćby odpowiednim upomnieniem.
Na szczęście po fajerwerkach wkrótce nie było już śladu, a zabawa na deptaku trwała w najlepsze. Tworzono “węże”, bawiły się kółeczka i koła, czasem nawet nieznajomych ludzi. Atmosfera szampańskiej zabawy udzielała się wszystkim dookoła.
W tym roku pogoda okazała się dość łaskawa – w Szczawnie Zdroju bywały już Sylwestry przy 20-stopniowym mrozie. Jednak ujemne temperatury nikogo nie odstraszają – w takie noce frekwencja nie jest wcale mniejsza, niż przy cieplejszych zimach.
Po około dwóch godzinach zabawy, goście okolicznych lokali wrócili do swoich stolików, mieszkańcy do domów, a nad deptak powróciła cisza. Do najbliższego Sylwestra...
