Kilka dni wcześniej odbyło się spotkanie w dzielnicy Podzamcze, na które przyszło kilkaset osób. W zdecydowanej większości wyrażali oni negatywne opinie na temat planowanej lokalizacji tej inwestycji. Jako najczęściej podnoszony argument zwracano wówczas uwagę na fakt, że osiedle na Podzamczu jest pozbawione miejsc zielonych, skwerów, parków i dlatego Gmina Wałbrzych nie powinna właśnie w miejscu skweru stawiać budynków komunalnych.
Urzędnicy postanowili zaprosić najbardziej zainteresowane osoby na spotkanie do Ratusza, by raz jeszcze porozmawiać o konkretach i obawach i ewentualnie wypracować kompromis. Po spotkaniu możemy jasno powiedzieć - kompromisu nie ma i raczej trudno się go spodziewać.
- Jako sąsiedzi planowanej inwestycji nie wyrażamy na nią zgody – mówią podenerwowani mieszkańcy Podzamcza. – Obiecywano nam wiele razy, że powstanie w naszej dzielnicy park i do tej pory nic z tych obietnic nie zrealizowano, a teraz chce się nam zabrać ostatni zielony skwer.
Lokatorzy podnosili również kwestię olbrzymiego zaludnienia, jakie występuje w tej dzielnicy. Ich zdaniem, budowa kolejnych bloków (mówi się o 120 mieszkaniach) spowoduje jeszcze większe zaludnienie. Podnosili również kwestię braku odpowiedniej liczby miejsc parkingowych.
- Już teraz ludzie parkują gdzie popadnie, na terenach zielonych, pod klatkami schodowymi – mówi jeden z mieszkańców dzielnicy. – Nie jesteśmy przeciwni budownictwu mieszkalnemu, ale ta lokalizacja to chybiony pomysł.
Mieszkańcy pytali urzędników miejskich również o możliwość usytuowania takich budynków w innym miejscu Podzamcza, ale jak wyjaśnił urbanista miejski Robert Szymala, to jedyne miejsce w obrębie Podzamcza, którego działka jest własnością Gminy.
- Najczęściej mieszkańcy zwracają uwagę na brak terenów zielonych, a ja jako urbanista zapewniam, że można wydzielić w tej dzielnicy kilka hektarów, w których mógłby powstać park – mówi Szymala.
Szef MZB Marek Małecki podkreśla, że te konsultacje to tylko i wyłącznie dobra wola prezydenta Romana Szełemeja, bowiem nie ma on obowiązku konsultowania tego projektu z mieszkańcami.
- Moglibyśmy realizować to zadanie bez żadnych spotkań z mieszkańcami, ale prezydent chce udowodnić, że zależy mu na opinii mieszkańców – mówi Małecki. – Mamy też w planach przeznaczenie sporych środków finansowych na zazielenienie tej dzielnicy.
Te słowa również nie przekonały przybyłych na spotkanie mieszkańców.
- Ten pomysł próbuje się nam narzucić odgórnie, bez zgody i woli mieszkańców – mówią lokatorzy. – W tej sytuacji zabrakło konsultacji na temat lokalizacji. Władza sama wybrała lokalizację, a nam się to nie podoba.
Tak więc, jak widać, do porozumienia i wypracowania wspólnego stanowiska daleka droga. Czy zatem Gmina postanowi zignorować protesty mieszkańców i postawi na swoim i wybuduje w tym miejscu kilka budynków komunalnych, czy też dojdzie do kolejnych spotkań, które pozwolą wypracować kompromis (co jest mało prawdopodobne), czy też prezydent i jego współpracownicy odstąpią od swojego pomysłu i poszukają innej lokalizacji dla inwestycji mieszkaniowej? Czas pokaże…