Szkoda tej straconej szansy, bowiem Nysa Kłodzko dość nieoczekiwanie uległa na własnym parkiecie z Polonią Bytom i wygrana we Wrocławiu pozwalała wałbrzyszanom realnie myśleć o zajęciu 2. miejsca w tabeli i grze w barażach o awans do I ligi.
Sam mecz we Wrocławiu nie stał na zbyt wysokim poziomie. Pierwsza kwarta to sporo niecelnych rzutów i błędów zawodników. Po 10 minutach miejscowi prowadzili różnicą 3 punktów. Nasi przebudzili się na początku drugiej kwarty i dzięki skutecznym akcjom Iwańskiego wyszliśmy na prowadzenie 21-18. W kolejnych minutach wynik zmieniał się dość szybko, ale w grze obu drużyn nadal dominowała nerwowość i słaba skuteczność i stąd po 20 minutach WKK prowadziło 29-27.
Trzecia ćwiartka to dalsza niemoc Górników w ofensywie. W tym meczu nie mieliśmy zawodnika, który wziąłby zdecydowanie na siebie ciężar zdobywania punktów i poprowadził biało-niebieskich do wygranej. Zespół z Wrocławia też nie prezentował jakiejś nadzwyczajnej dyspozycji, ale po 30 minutach zwiększył przewagę do 5 punktów. W ostatniej kwarcie długo wydawało się, że młoda drużyna gospodarzy dowiezie zwycięstwo do końcowej syreny, bowiem wałbrzyszanie cały czas grali na bardzo niskim procencie skuteczności i nie potrafili zniwelować różnicy. Jeszcze na 15 sekund przed końcem WKK prowadziło 56-52. Jednak skuteczne akcje Józefowicza i Glapińskiego dały Górnikowi remis.
Pierwsza dogrywka to fatalna skuteczność obu zespołów. Wystarczy powiedzieć, że dogrywka zakończyła się wynikiem 2-2 i do rozstrzygnięcia potrzebnych było kolejnych dodatkowych 5 minut. I tu już dominowali wrocławianie, a nasi grali tak jak wcześniej, czyli fatalnie w ofensywie i w efekcie przegrali mecz.
WKK ProBiotics Wrocław – Górnik Trans.eu TWS Mazbud Wałbrzych 67:61 (17:14, 12:13, 15:12, 13:18, dog. 2:2, 8:2)
Górnik: Niesobski 16, Glapiński 11, Niedźwiedzki 10, Iwański 7, Józefowicz 7, Stochmiałek 4, Rzeszowski 4, Suchodolski 2, Ratajczak 0, Adranowicz 0, Krzymiński 0.