- 30 czerwca złożyłem rezygnację z funkcji prezesa – tłumaczy Tomasz Jakacki. - Od dłuższego czasu tak naprawdę zarząd działał jednoosobowo. Objąłem klub w lipcu 2014 roku i chciałem odbudować jego mocną pozycję i postawić na nogi w kwestiach finansowych.
Jak mówi były już prezes, z roku na rok dążył do obniżania kosztów funkcjonowania klubu, ale pojawiły się spore problemy z odejściem głównych sponsorów.
- Z powodu odejścia sponsorów zaczęło brakować środków, a chodzi mi choćby o Zakłady Koksownicze Victoria czy Wojaka. Mimo naszych działań, klub zaczął popadać w coraz większe zadłużenie. Pasjonaci starali się go wspierać i ratować, ale to zbyt mało.
Jakacki wyjaśnia, że obecnie klub ma około 800 tysięcy złotych zadłużenia, w tym blisko 200 tysięcy złotych względem Aqua Zdroju za wynajem obiektów. Jednak dziś podczas dyskusji, okazało się, że to nie do końca prawda, bowiem są również zaległości sięgające od 1 do 3 miesięcy względem zawodników i trenerów, a to kolejne blisko 100 tysięcy złotych. Tak więc ten dług wynosi prawdopodobnie około 900 tysięcy złotych.
- Wiele dobrego zrobiliśmy w kwestii szkolenia młodzieży, bo stworzyliśmy akademię piłkarską dla najmłodszych pasjonatów piłki nożnej - tłumaczy Jakacki. - Trenuje u nas około 200 młodych piłkarzy, a to bardzo ważne, by szkolić młodzież.
Były prezes mówi, że sporą część na funkcjonowanie klubu pochłaniały wynagrodzenia piłkarzy i trenerów, ale też wyjazdy na mecze, opłaty sędziowskie.
- Miasto zapewnia określone dotacje, należy nadal kontynuować politykę restrykcyjną i oszczędnościową, zawrzeć ugody z wierzycielami i myślę, że za 3 do 5 lat Górnik z długów wyjdzie – mówi Jakacki.
Przedstawiciele Aqua Zdroju poinformowali, że wiele razy rozmawiali z przedstawicielami piłkarskiego Górnika na temat spłaty zadłużenia. Podpisane nawet zostały porozumienia w sprawie rozłożenia tych zaległości na raty, lecz klub tych porozumień nie realizował i stąd Aqua Zdrój wystąpił na drogę sądową w celu odzyskania blisko 200 tysięcy złotych za korzystanie z obiektów.
- Nie płaciliśmy, bo brakowało płynności finansowej – tłumaczy Jakacki. - Doszliśmy do wniosku, że są pilniejsze płatności do uregulowania, a Aqua Zdrój, jako spółka miejska, zostanie spłacony w następnej kolejności.
Jak wynika z danych, z roku na rok klub pozyskiwał coraz mniejszą sumę pieniędzy pozabudżetowych, czyli spoza dotacji z Urzędu Miasta. W roku 2014 było to 550 tys. zł, a w roku 2015 już tylko 300 tys. zł, a w pierwszej połowie roku 2016 to suma około 150 tys. zł. To są środki pochodzące od sponsorów, czy z 1 procenta.
Tomasz Jakacki przedstawił różne scenariusze dalszego funkcjonowania klubu - od tego, by utrzymać 3 ligę seniorów, szkolić młodzież i systematycznie spłacać zadłużenie do tego, który zakłada wycofanie seniorów z III ligi i granie w klasie okręgowej. To w roku obchodów 70-lecia Górnika Wałbrzych, mało chwalebne rozwiązanie. Radna Renata Wierzbicka słusznie zauważyła, że cała dyskusja, zadawanie pytań i zastanawianie się, jak wyjść z tej dramatycznej sytuacji, są chyba nieco na wyrost, bowiem wciąż nie ma nowego zarządu, który będzie musiał sobie z tym problemem poradzić i nie wiadomo, jakie nowy zarząd będzie miał pomysły na wyjście z impasu.
- To nowy zarząd powinien przedstawić plan naprawczy i pomysły, jak wyciągnąć klub z dołka. Długi powstały z określonych przyczyn, ktoś za to ponosi odpowiedzialność. Trzeba zrobić rachunek sumienia – uważa Wierzbicka.
Włodzimierz Michalak, który w wałbrzyskim futbolu działa od 1992 roku, podkreśla, że ratowanie piłkarskiego Górnika jest obowiązkiem radnych.
- Zawsze brakowało pieniędzy, ale trzeba to zrobić, żeby ta młodzież miała gdzie grać w piłkę nożną – uważa nestor rodziny Michalaków. - Nie ma wielkich sponsorów, dlatego liczymy na pomoc rady i prezydenta. Włożyłem w ten klub mnóstwo własnych pieniędzy i wiem, ile potrzeba środków finansowych, by taki klub utrzymać.
Czesław Grzesiak, który był prezesem piłkarskiego Górnika w latach 2003-2013 i przeszedł z nim drogę od klasy A do II ligi, mówi o działaniach, jakie należy koniecznie podjąć, by ratować biało-niebieskich.
- Nie da się prowadzić klubu bez pieniędzy – mówi Grzesiak. - Nie ma jednak pełnej zgody w samym mieście, czy należy ratować Górnika. W kwestii szkolenia młodzieży wszyscy się zgadzają, ale jeśli mówimy o utrzymaniu zespołu seniorów na jakimś poziomie, wtedy pojawiają się wątpliwości. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chcemy, żeby Górnik promował miasto i grał na co najmniej III-ligowym poziomie, czy seniorzy mają grać zupełnie amatorsko.
Zdaniem Grzesiaka, umowy z wierzycielami są podstawą do wyjścia klubu z problemów finansowych i to należy zrobić jak najszybciej, bo w innym przypadku Górnikowi grozi upadłość. Radny Mariusz Piejko uważa, że zarządzanie klubem w ostatnich latach nie było modelowe, a wręcz czasami środki finansowe były wydawane w sposób budzący wątpliwości.
- Opieranie zespołu seniorów na armii zaciężnej czy ściągnięcie trenera Cyraka i płacenie mu sporych pieniędzy, nie było dobrym rozwiązaniem – uważa Piejko. - Trzeba opierać się na grze wychowanków i szkolić młodzież. Działacze Górnika wytworzyli taką atmosferę, że nikt z nimi nie chce współpracować, odizolowali się od realiów.
Inny radny Mariusz Kalinowski mówi, że oczywiście należy prowadzić w dalszym ciągu szkolenie młodzieży, ale podkreśla, że chodzi również o to, by klub nie trwonił miejskich pieniędzy, a do tego potrzebna jest restrukturyzacja struktur klubowych.
- Rozmawiałem z kibicami i wiem, że zależy im na losie Górnika, ale chcą mieć realny wpływ na zarządzanie klubem, na sprawy finansowe i to też jest jakiś pomysł na przyszłość – uważa Kalinowski.
Arkadiusz Grudzień z UM w Wałbrzychu zapewnia, że Gmina z roku na rok starała się dokładać pieniędzy do funkcjonowania piłkarskiego Górnika i teraz w tej bardzo trudnej sytuacji, też nie odżegnuje się od dotowania klubu. Radca prawny Maria Majewska podkreśla jednak, że dotacje z Gminy nie mogą w żadnym wypadku iść na spłatę powstałych zaległości.
- Od strony prawnej nie wygląda to najlepiej, bo klub nie ma płynności finansowej – uważa Majewska. - Są zaległości, które należy spłacić. To, że prezes zrezygnował z funkcji, nie oznacza, że nie ponosi odpowiedzialności za obowiązujący obecnie dług. Czy układ z wierzycielami w tym przypadku jest możliwy? Nie wiem, ale mam spore wątpliwości.
Na koniec pozwolę sobie na komentarz. Dość dziwnie w ustach prezesa Tomasza Jakackiego, za czasów którego zadłużenie wzrosło z około 230 do 900 tysięcy złotych, brzmią słowa o prowadzeniu polityki oszczędnościowej i szukaniu tych oszczędności na każdym kroku. Panie Jakacki - skoro tak dobrze zarządzał Pan klubem i prowadził politykę oszczędnościową, to skąd się wziął taki dług? W żadnej z Pana dzisiejszych wypowiedzi nie usłyszałem słowa skruchy i powiedzenia wprost – nie sprostałem oczekiwaniom! Cały czas mówił Pan o błędach, ale konkretnie nie wskazał Pan osoby lub osób, które je popełniły. Wycofanie się sponsorów i inne Pana argumenty do mnie nie przemawiają, bo to Pan stał na czele tego klubu i to do Pana należało zarządzanie nim, a doprowadził Pan do sporych zaległości finansowych i teraz inni będą musieli uporać się z tą Pana polityką oszczędnościową.