Początek meczy był bardzo wyrównany i po 5 minutach było 10-11. To już wskazywało, że obie ekipy prezentują podobny poziom i o zwycięstwie zadecydują szczegóły. W końcówce kwarty Górnicy zagrali agresywniej w obronie, a kwartę celną trójką zakończył Ratajczak i było 23-17. Druga ćwiartka zaczęła się od celnej trójki Ochońki, ale później do głosu zaczęli dochodzić przyjezdni i w 13. minucie było 30-28. Górnicy jednak znów odzyskali wigor i ponownie odskoczyli z wynikiem na 38-31. Końcówka należała jednak zdecydowanie do Sokoła, który nie dość, że zniwelował straty, to nawet wyszedł na prowadznie, ale ostatnia akcja pierwszej połowy należała do Zywerta, który doprowadził do remisu po 41. Po trzech minutach trzeciej kwarty i skutecznej akcji Malesy prowadziliśmy 48-43, ale już w 27. minucie goście odzyskali prowadzenie (52-53). Na szczęście Górnik się nie zraził i po 30 minutach prowadził 61-60. Goście dobrze weszli w ostatnią kwartę i po celnej trójce Pełki prowadzili 61-63. Na trzy minuty przed końcem po akcji Bojanowskiego biało-niebiescy prowadzili 69-66. Na 20 sekund przed końcem skutecznie wykonany rzut osobisty Frasia spowodował, że było 71-70 dla miejscowych. W kolejnej akcji faulowany był Ochońko i wytrzymał wojnę nerwów i wykorzystał oba rzuty wolne. Goście mieli ostatnią akcję meczu, ale za trzy punkty nie trafił Fraś i wygrana Górników stała się faktem.
Górnik Wałbrzych - Sokół Łańcut 73-70 (23-17, 18-24, 20-19, 12-10)
Górnik: Bojanowski 16 (9 zbiórek), Ochońko 16, Malesa 14 Wróbel 7, Zywert 7, Jakóbczyk 6, Cechniak 4 (6 zbiórek), Ratajczak 3, Durski 0