Indywidualne pisma wnoszone przez mieszkańców do PGNiG niewiele dają. Spółka przed podłączeniem przyłączy gazowych patrzy przede wszystkim z perspektywy ewentualnych przyszłych korzyści finansowych, a te w niektórych mniejszych dzielnicach Wałbrzycha takiej gwarancji nie dają. Mimo to wałbrzyszanie podejmują kolejne próby zgazyfikowania dzielnic, które gazu nie posiadają. W tym celu rada miasta podjęła uchwałę w sprawie apelu dotyczącego podjęcia działań związanych z rozbudową systemu gazownictwa w Wałbrzychu.
- Ten problem podnosili wielokrotnie mieszkańcy i my wychodzimy naprzeciw ich oczekiwaniom - mówi prezydent Roman Szełemej. - Występowaliśmy wcześniej do PGNiG z inicjatywą zgazyfikowania całego Wałbrzycha, ale bezskutecznie. Teraz mieszkańcy są zdeterminowani i liczę, że nasze argumenty przekonają PGNiG.
Glinik Nowy, Glinik Stary, Lubiechów, część Białego Kamienia, czy Kozice to dzielnice, które nie są podłączone do gazu. Tam wciąż głównym źródłem ogrzewania są piece węglowe. Jak w takim razie mówić o ograniczeniu niskiej emisji?
- Mieszkańcy ogrzewają mieszkania węglem i podnoszą kwestię, że jest XXI wiek, a oni nie mają gazu - mówi radny Artur Torbus. - Dla PGNiG to powinno być zadanie statutowe, by gaz do tych dzielnic podłączyć, bo to byłoby z korzyścią dla mieszkańców, ale także dla środowiska.
Na ulicy Andersa w wielu domach również nie ma gazu. Mieszkańcy chcieliby zmienić rodzaj ogrzewania z węglowego na bardziej ekologiczne gazowe, ale nie mają takiej możliwości. Podobnie ma się rzecz w przypadku dzielnicy Glinik.
- To piękne tereny, ale wiele osób rezygnuje z zamieszkania tam, bo właśnie nie ma tam gazu - tłumaczy radny Piotr Kwiatkowski.
Teraz przyjdzie czas poczekać na odpowiedź na ten apel ze strony PGNiG.