Sobota, 18 stycznia
Imieniny: Małgorzaty, Piotra
Czytających: 10908
Zalogowanych: 1
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Wałbrzych: Czytanie w podziemiach

Sobota, 18 stycznia 2025, 6:46
Aktualizacja: 11:59
Autor: Jerzy Jacek Pilchowski
Wałbrzych: Czytanie w podziemiach
Fot. pixabay.com
Poniżej tekst autorstwa Jerzego Jacka Pilchowskiego.

W Ameryce mieszkałem niedaleko New Haven. W środku tego miasta jest Uniwersytet Yale. Jest to oddzielne miasto w starym stylu. Lubiłem tam chodzić. Moje ulubione miejsce wygląda tak. Jest to wielki trawnik.    Latem, na niezliczonej ilości koców opalała się tam przyszła elita Ameryki. Z książkami w rękach. Ale najciekawsze jest tam to, że na środku tego trawnika jest wielkie „okno”. Można przez nie zaglądnąć do podziemi w których jest biblioteka. Zawsze gdy tam zaglądałem to przypominała mi się PRL-owska Polska w której, aby móc czytać niektóre książki i czasopisma, trzeba było schodzić do KOR-owskiego i solidarnościowego podziemia. Często chodziłem do tej biblioteki i czytałem tam stare czasopisma.

W ten sposób, wchodziłem w świat w którym na tej samej stronie przeczytać można było dwa teksty na ten sam temat. Każdy z nich napisany był z innego punktu widzenia. I jeżeli temat był ważny i ciekawy to w następnych numerach, przeczytać można było następny (3, 4, 5, …) tekst na ten sam temat. I każdy z nich    (3, 4, 5, …) napisany był z jeszcze innego    punktu widzenia. Do tego były jeszcze listy od    czytelników.

Dzięki temu, można było wyrobić sobie swoje własne zdanie. Tak było na początku XX wieku. Później zaczęło to stopniowo zanikać. Punktem przełomowym był Wielki Kryzys. Publicystyka zaczęła się wtedy zmienić i w coraz publikowane są tylko teksty pisane z jednego (słusznego) punktu widzenia. Tekstów które z tym (słusznym) punktem widzenia polemizują trzeba było szukać w innych (niesłusznych) czasopismach. Nasza cywilizacja wpadała bowiem w otchłań totalitarnych ideologii; komunizm, faszyzm, liberalizm oraz seksizm i aferalizm.

Ameryka jest jednak „twardym orzechem do zgryzienia”. Ciągle jeszcze nie udało się tam pozamykać ludzi w hermetycznych bańkach. To znaczy są tam ciągle jeszcze pisma i portale na których ludzie mogą ze sobą normalnie (merytorycznie) rozmawiać. Faktem niestety jest, że w takich polemikach coraz częściej padają emocjonalne słowa w stylu („ty k..., ty ch..., itp.)    ale są to tylko stylistyczne przerywniki.

Po powrocie do Polski okazało się, że aby poznać różne punkty widzenia muszę przeskakiwać z TV Republika na TVN oraz czytać Gazetę Wyborczą i Gazetę Polską. Po wiadomości dotyczące Polskich spraw, sięgam więc coraz częściej do pism polonijnych. W nich najłatwiej jest bowiem znaleźć teksty bez ideologicznego zadęcia.

W lokalnych (wałbrzyskich) sprawach nie mam  jednak takiej odskoczni więc systematycznie zaglądam na różne (wałbrzyskie) portale. W tym na Wałbrzych24. Komentuję tam to co znajdę gdyż denerwuje mnie agresywna jednostronność tego portalu. Świat nie stoi jednak w miejscu i również w Wałbrzychu wielu ludzi zaczyna zastanawiać się jakie skutki przynosi im liberalizm i związane z nim GIGANTYCZNE zadłużenie miasta. W takiej sytuacji, model biznesowy portalu Wałbrzych24 ulec musiał pewnej modyfikacji. Potrzebny był publicysta który stawał będzie w obronie pana prezydenta Szełemeja przed (niesłusznym) radnym Tomaszem Maciejowskim. Rola ta przypadła Markowi Szelesowi dla którego jest to awans społeczny. Jest więc nadgorliwy i  agresywny. Wywołało to awanturkę, w trakcie której panowie Szeles i Domagała odfrunęli w opary absurdu.

Co będzie dalej? Jest szansa na to, że pan Szeles napisze o dobrodziejstwach wynikających z decyzji o zakupie dodatkowych autobusów wodorowych. Radzę zapiąć pasy.

Jerzy Jacek Pilchowski

Twoja reakcja na artykuł?

3
75%
Cieszy
0
0%
Hahaha
1
25%
Nudzi
0
0%
Smuci
0
0%
Złości
0
0%
Przeraża

Czytaj również

Komentarze (11)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2025 Highlander's Group