Szanowna Redakcjo,
Wielkie emocje towarzyszyły mi, gdy wszedłem na portal www.walbrzyszek.pl, ponieważ dowiedziałem się od znajomych, że jest tam materiał poświęcony mojej osobie z twarzą pisowskiego aparatczyka. Emocje te wywołało we mnie już samo zdjęcie zestawione z leadem do materiału.
Informuję, że to nie ja jestem na zdjęciu opublikowanym na waszym portalu, choć podpis pod zdjęciem to sugeruje. Nie mogłem też odszukać materiału, do którego powstała owa polemika.
Mimo wszystko jestem pełen uznania dla pionierskiej postawy portalu www.walbrzyszek.pl, który jako pierwszy w historii wałbrzyskiego dziennikarstwa postanowił na swoich łamach opublikować polemikę, która dotyczy artykułu zamieszczonego na www.walbrzych24.com
To fascynujące, że w ten sposób w praktyce Wałbrzyszek podążył w kierunku symbiozy dwóch różnych – i jak dotąd konkurujących o odbiorcę - portali informacyjnych. Zastanawiam się tylko czy rzeczywiście tych samych odbiorców mają oba portale. Chyba jednak nie.
Przechodząc już do samej polemiki, której autorem jest partyjny funkcjonariusz a jednocześnie Państwa publicysta, stwierdzam, że dla literatów wywodzących się z Wałbrzycha, w tym noblistki, rośnie groźna konkurencja.
Fabuła polemiki jest tak wciągająca, że trudno się oderwać od czytania. Tylko bowiem traktując ową „polemikę" jako literacką fikcję fantasty mogę zrozumieć, że Wasza redakcja w ogóle zdecydowała się ją opublikować, nie pytając nas nawet, ile prawdy jest w tym epickim dziele. Zastanawiam się czy nie powinniście Państwo publikującemu na Waszych łamach literatowi przyznać nagrody, np. „objawienie roku".
Gratuluję także wprowadzenia nowatorskiego rozwiązania publikowania polemiki do materiałów, które ukazują się w www.walbrzych24.com. Obawiam się trochę czy nie zechcą Pąństwo publikować naszych artykułów u siebie, więc od razu informuję, że nie jestem na to gotowy.
Bardzo proszę aby nie przypisywać mi wizerunku innych osób. Jestem przyzwyczajony do swojego i bez problemu spoglądam w lustro, widząc jedyną postać, z którą się utożsamiam.
Teraz czas na najbardziej przykrą kwestię. Tekst T.M. ukazał się na waszym portalu 13 stycznia o godz. 6:37. E-mail od waszej redakcji z propozycją ustosunkowania się do owej „polemiki" przyszedł na naszą skrzynkę redakcyjną o godz. 8:58, dwie godziny po opublikowaniu materiału T.M. Redaktor Marek Szeles, przesłał wam odpowiedź o godz. 11.46. To była szybka reakcja, zważywszy, że informacja od was została przesłana tylko drogą internetową. Odpowiedź red. Szelesa opublikowaliście o godz. 12:47. Jednym słowem pozwoliliście na to, żeby materiał T.M przez sześć godzin funkcjonował w przestrzeni publicznej bez reakcji z naszej strony. Co więcej, T.M miał kilkanaście godzin czasu, aby obrażać i insynuować, że nasza redakcja, a szczególnie redaktor Szeles „nisko upadł i przyszedł na kolanach do konkurencyjnego portalu, żeby się tłumaczyć". Dopiero następnego dnia, po interwencji red. Szelesa, wyjaśniliście rzeczywiste okoliczności powstania naszej odpowiedzi.
Dotychczas dobrym obyczajem pomiędzy redakcjami wałbrzyskimi, była neutralność. Kolejność zdarzeń przedstawiona powyżej wskazuje, że ta neutralność została podważona. Opublikowaliście tekst T.M nawet przed poinformowaniem nas o takim zamiarze i nie spowodowaliście, żeby oba teksty pojawiły się wspólnie w jednym czasie. Milcząco godziliście się także, aby T.M kłamliwie stawiał nas i naszych dziennikarzy w fałszywym świetle. A przede wszystkim opublikowaliście tekst, który odnosił się do materiału zamieszczonego na naszym portalu a nie do tekstu, który ukazał się na Waszych stronach. To niespotykana dotąd w wałbrzyskich mediach sytuacja. Nie chcę być złośliwy i sugerować, że najwidoczniej brakuje wam własnych tematów i wykorzystaliście nas do zwiększenia sobie zasięgów na portalu. Mam natomiast nadzieję, że to incydent, który dla zachowania dziennikarskiego status quo w naszym regionie, nie będzie się powtarzał.
Na koniec chcę Wam powiedzieć, że mam nadzieje, iż tylko zostaliście cynicznie wykorzystani przez osobę, której nazwiska nie chcę nawet wymieniać. Zakładam, że sprowokowała Was ona do wyemitowania tego „materiału dziennikarskiego" a nie jest to celowe działanie.
Dostało go wiele redakcji. Tylko Wy to opublikowaliście. Zatem Właściciel, Redaktor Naczelny oraz autor tego dzieła możecie być adresatem pozwu o naruszenie moich dóbr osobistych, ponieważ jestem osobą prywatną a tekst ten jest zlepkiem kłamstw, półprawd i insynuacji. W związku z tym bardzo proszę szanowną redakcję o refleksję.
Jednocześnie informuje, iż tekst ten piszę do Was jako redakcji i zwalniam Was z obowiązku publikacji a jeżeli uznacie, że warto go opublikować to tylko w całości.
Z poważaniem Dariusz Domagała