Przed tym meczem obie ekipy mogły pochwalić się takim samym bilansem spotkań: 2 mecze wygrane i 4 porażki. Tak więc dla obu ekip bezpośrednie starcie miało niebagatelne znaczenie.
W pierwszej kwarcie zdecydowanie lepiej prezentowali się gospodarze, którzy grali bardzo dobrze w defensywie i wyprowadzali szybkie kontry. W naszym zespole szwankowała skuteczność. Drugie 10 minut to jeszcze lepsza postawa koszykarzy z Łodzi, którzy z minuty na minutę powiększali przewagę. W ich szeregach wyróżniali się Kalinowski, Sulima, Morawiec i Salamonik, który panował na tablicach (11 zbiórek). W naszym zespole nieco słabsze zawody niż zazwyczaj rozgrywał Ustarbowski, ale było to spowodowane m.in. tym, że zdecydowanie mniej nasz zawodnik przebywał na parkiecie ze względu na faule, które miał na swoim koncie. Do przerwy ŁKS prowadził różnicą aż 15 punktów: 41-26.
W drugiej połowie wałbrzyszanie dzielnie walczyli o zmianę niekorzystnego rezultatu, ale gracze ŁKS-u spokojnie kontrolowali przebieg gry. Trzecia kwarta była bardzo wyrównana i biało-niebieskim nie udało się zniwelować choćby punktu straty. Dopiero w ostatnich 10 minutach Górnik nadrobił nieco dystans, ale o zwycięstwie nie było mowy. W naszej ekipie z dobrej strony zaprezentowali się Sterenga, Jakóbczyk i Wróbel.
ŁKS Łódź – Górnik Wałbrzych 70-61 (18-12, 23-14, 16-16, 13-19)
Górnik: Sterenga 17 (5 zbiórek), Jakóbczyk 15 (6 zbiórek, 6 asyst), Wróbel 11 (7 zbiórek), Ustarbowski 9 (22 minuty gry w całym meczu), Kietliński 5, Muszyński 4, Nitsche 0, Józefowicz 0