- Przyszły rok to kolejne wyzwania - mówi prezydent Roman Szełemej. - Mieszkańcy przedstawiają swoje oczekiwania, rozmawiam z nimi na ten temat. Chcą remontów dróg, budowy nowych mieszkań, ale nie jesteśmy w stanie spełnić wszystkich oczekiwań. Staramy się roztropnie podnosić opłaty, by nie uderzały po kieszeniach naszych mieszkańców.
Prezydent mówi, że jest co najmniej kilka czynników, które wpływają na sytuację finansową miasta, a są niezależne od samorządu. Chodzi mu m.in. o wzrost pac minimalnych, wprowadzenie reformy oświaty, wzrost kosztów energii i innych opat, wciąż spadająca liczba mieszkańców, a więc potencjalnie odpływające z Wałbrzycha pieniądze - to wszystkie aspekty, do których Wałbrzychowi nikt nie dopłaca, a z tymi wymogami i czasem naturalnymi procesami miasto musi sobie radzić.
- Trzeba się mocno namęczyć, by sytuacja finansowa miasta była stabilna - mówi prezydent. - Poziom zadłużenia miasta nie może przekraczać pewnych wskaźników i stąd musimy z pewnych rzeczy zrezygnować - budowa basenu, remont GDK-u, stadionu na Nowym Mieście - to inwestycje, o które pytają mieszkańcy, ale na które nas obecnie nie stać.
Skarbnik Ewa Kłusek zaprezentowała liczby - dochody przyszłorocznego budżetu zaplanowano na poziomie 722 milionów i 169 tys. zł, a wydatki wyniosą 766 milionów 202 tys. zł. Na koniec tego roku zadłużenie wyniesie 566 milionów 812 tys. zł (na koniec orku 2016 wynosiło ponad 528 milionów złotych).