Dym z płonącego składowiska rozwiewany był po całym mieście, ale największa chmura powędrowała w stronę Białego Kamienia i dalej do Szczawna – Zdroju. Na ulicy Andersa bardzo dobrze było czuć charakterystyczny zapach palącego się plastiku.
Pożar został zauważony przez mieszkańców miasta, którzy poinformowali strażaków. W ślad za kilkoma samochodami Straży Pożarnej na składowisko docierały pojazdy wyposażone w ciężki sprzęt budowlany, niezbędny do rozgrzebywania i gaszenia tlących się odpadów. Akcja potrwa zapewne wiele godzin. W dodatku najprawdopodobniej na koszt mieszkańców miasta, ponieważ ustalenie ewentualnych sprawców podpalenia będzie niezwykle trudno.
Okoliczni mieszkańcy, którzy od lat doświadczani są pożarami, śmierdzącymi wyziewami i hałasem jeżdżących po nocy ciężarówek nie wierzą w samozapłony. Mówią, chcąc pozostać anonimowymi, że pożary wynikają z potrzeby zrobienia miejsca na nowe odpady. Niektórzy kpią sobie nawet z p.o. Prezydenta Miasta, że dla „podlansowania” własnej osoby zorganizował dyskusyjną akcję sprzątania miasta, zamiast wspomóc, jako świadomy zagrożeń lekarz, wszelkie działania na rzecz likwidacji składowiska.
Na najbliższej sesji radni miejscy będą mieli okazję stanąć na wysokości zadania i opowiedzieć się, czy są po stronie mieszkańców czy Mo-Bruku. Jednym z punktów porządku obrad powinien być wniosek Nowoczesnego Wałbrzycha w sprawie zakazu wjazdu pojazdów o masie powyżej 5 ton na ulicę Małopolską (dojazd do składowiska). Na razie wniosek wraz z projektem uchwały jest sprawdzany w Ratuszu pod względem poprawności formalnej.