Konkursy, wspólna zabawa oraz mecz piłki nożnej były magnesem dla rosnącej z każdym kwadransem liczby odwiedzających okolice hotelu „Sudety”. Przychodziły często całe rodziny. Najmłodsi chętnie bawili się na dmuchanym zamku oraz zawierali znajomość z kapitanem Kogutem – maskotką wałbrzyskiej policji oraz z Moofim – maskotką miasta. Nieco starsi próbowali swoich sił w grze w „piłkarzyki” oraz konkursie plastycznym.
Od początku festynu niewątpliwą atrakcja był także samochód Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i pies – ratownik. Starsi odwiedzający mogli w tym czasie zjeść kiełbaskę z rożna albo napić się czegoś chłodnego. Biesiadowanie zostało przerwane przez konkurs na miss i mistera Starego Zdroju. Wśród wielu kandydatów i kandydatek (musieli wykazać się np. umiejętnością tańca oraz poczuciem humoru) jury po burzliwych obradach wybrało panią Alinę Jankowską i pana Jana Smędę. Warto zaznaczyć, że nagrody w tym konkursie ufundował radny zaprzyjaźnionej wspólnoty samorządowej na Białym Kamieniu, Ryszard Nowak.
Od tej pory było jak w filmach Hitchcock’a. Emocje wzrastały. Konkursem, podczas którego rozlegały się salwy śmiechu był ten, w którym w jak najkrótszym czasie należało zjeść pączka. Kalorie z pączka można było spalić chwilę później w konkurencji przeciągania liny.
Równolegle na leżącym nieopodal skwerku drużyny toczyły zażartą, acz sportową walkę, w turnieju piłki nożnej. Festyn i zabawa trwały w najlepsze. Wśród bawiących się pojawiły się twarze znane tym, którzy interesują się lokalna polityką. Był to znak, że zbliża się mecz piłki nożnej pomiędzy samorządowcami a podopiecznymi Integracyjnego Domu dla Bezdomnych. W jednej drużynie „noga w nogę” zagrali m.in. Longin Rosiak, Mirosław Lubiński czy Paweł Szpur. Po sportowej walce wygrali samorządowcy 11:5.
Mecz się skończył, ale zabawa trwała do późnych godzin wieczornych. - To świetna okazją do zabawy – mówiła miss Alina Jankowska. - Na naszym Starym Zdroju coś się dzieje. Bawią się starzy i młodzi. Widać, że potrzeba takich imprez – dodała. - Stary Zdrój to nie tylko pijaczki i odrapane kamienice. To ludzie, którzy chcą i potrafią się dobrze bawić. Takie imprezy powinny odbywać się częściej niż raz do roku – potwierdził mister Jan Smęda.
Zadowolony z imprezy był także przewodniczący Rady Wspólnoty Samorządowej „Stary Zdrój”, Paweł Szpur. – Organizacja wymagała dużo pracy od Rady Wspólnoty, ale było warto. Imprezy tego typu mają dać mieszkańcom dzielnicy możliwość wspólnej zabawy na dobrym powietrzu. To integruje mieszkańców, pokazuje, że stanowią grupę. To właśnie ta identyfikacja być może sprawi, że zacznie nam zależeć na tym, jak wygląda nasza wspólna ulica, podwórko, klatka schodowa i co się na niej dzieje. A może zainteresujemy się naszym wspólnym sąsiadem, któremu należy pomóc? Takie imprezy - oprócz zabawy - mają także społeczny wymiar – tłumaczył.