Ukształtowanie terenu wymusiło tzw. łańcuchowy kształt osady. Rzeczywiście ciągnie się ona, jak łańcuch, przez kilka kilometrów, wąską doliną Czyżynki. To niezwykle malownicza i atrakcyjna turystycznie okolica. Wokół porośnięte lasami szczyty Gór Wałbrzyskich oraz wzniesienia Pogórza Wałbrzyskiego. Niektóre nawet na trwałe zapisały się w historii. Ale o tym później.
Po raz pierwszy o Strudze dowiadujemy się z dokumentu pochodzącego z roku 1290. W źródle tym, jako właściciel, figuruje Heinmann de Adelungesbach, rycerz księcia wrocławskiego Henryka V Grubego. Niewiele młodszy (z 1305 roku) jest dokument mówiący o istnieniu we wsi kościoła. Kolejne wieści o Strudze pochodzą z lat 1377 i 1382. Pierwsza mówi, że ówczesny właściciel Ulrich Schoff ufundował ołtarz do wspomnianej świątyni, druga zaś, że we wsi jest folwark i młyn. Wkrótce majątek wrócił do zasobów królewskich z powodu bezpotomnej śmierci Ulricha a potem jego bratanka.
W 1453 roku Strugę kupił Herman Czetritz. Niestety, w kilka miesięcy później, rozstał się z tym światem za sprawą rażenia piorunem. Na szczęście miał dwóch synów: Jana i Jerzego. Posiadłość przejął Jan, którego należy uważać za założyciela linii rodu Czetritzów władających Strugą i Czarnym Borem. Posiadłość zaczęła się rozwijać i przechodziła z pokolenia na pokolenie bez spektakularnych zawirowań.
Niektóre źródła podają, że w 1453 roku w Strudze była już siedziba rycerska. Wydaje się to logiczne. Nie wiadomo tylko ani jak wyglądała, ani gdzie stała. Najpewniej jednak jej pozostałości znalazły zastosowanie przy zakładaniu nowej siedziby. Jej twórcą był kolejny z rodu, Abraham von Czetritz. Istnieją rozbieżności co do daty budowy. Przyjmijmy, że było to w roku 1565. Taka właśnie data jest wyryta na kolumnie wspierającej strop w parterowej części pałacu.
Rezydencja była kilkakrotnie przebudowywana. W jej architekturze można rozpoznać detale z różnych epok. Od renesansowych kasetonów, barokowych kominków aż po klasycystyczną salę balową na pierwszym piętrze. Do tego sala rycerska, ze wspomnianą kolumną wspierającą sklepienie krzyżowe, będąca sentymentalnym nawiązaniem do średniowiecznej tradycji rodu. Na osobę znającą obiekt tylko z zewnątrz, czeka jeszcze jedna niespodzianka – wewnętrzny dziedziniec z ( zamurowanymi niestety) krużgankami.
Pod koniec XVI w. wygasła linia rodu ze Strugi. Majątek przeszedł na Czetritzów z Nowego Dworu, potem z Poniatowa, by następnie z braku synów, poprzez małżeństwa córek, trafić w obce ręce. W XVIII i XIX w. wsią władało kilku właścicieli, niekoniecznie pochodzenia szlacheckiego. Posiadłość ominęły większe przemarsze wojsk, dziesiątkująca ludność zaraza i inne przykrości. Dlatego pałac stał sobie w pięknym, kilkuhektarowym parku, w którym szumiały wiekowe buki, lipy, modrzewie. Natomiast miejscowość zaczęła nabierać cech letniska. Sprzyjała temu bliskość Szczawna, Starego Zdroju, Książa czy Starych Bogaczowic. W związku z tym, ludność zajmowała się nie tylko rolnictwem, funkcjonowały gospody z wyszynkiem i noclegiem i innymi rozrywkami.
W pałacu w Strudze nikogo nie zamordowano, nikt latami nie przetrzymywał w wieży zołzowatej żony, nikt też w miłosnym amoku nie roztrwonił ani nie rozdał majątku. Najbardziej dramatyczne czasy i wydarzenia przypadają dopiero na okres powojenny. Najpierw, tradycyjnie, obiekt został ograbiony przez łupieżców z Armii Czerwonej. Następnie stał się częścią PGR-u. Nieremontowany, marniał z roku na rok. Z parku znikały wiekowe drzewa. Był, co prawda, pomysł ulokowania w pałacu sanatorium dla kolejarzy, na tym jednak poprzestano.
Potem siedzibę PGR-u przeniesiono. Rozsypujący się pałac ratował, często na własny koszt, społeczny konserwator zabytków… W międzyczasie zginęła też metalowa kula z chorągiewką, wieńcząca wieżę, w 1803 roku umieszczono w niej dokumenty przeznaczone dla przyszłych pokoleń. W 1994 r. nie było PGR-u ale Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa, którą za zaniedbania w pałacu oskarżono o szkodnictwo gospodarcze. W końcu nadeszły lepsze czasy. Budowlę zabezpieczono i w końcu sprzedano, jak się wydaje, w dobre ręce. Ma tu być luksusowy hotel z centrum konferencyjnym.
Struga to nie tylko pałac. Nieopodal znajduje się szesnastowieczny kościół pod wezwaniem Matki Boskiej Bolesnej (wcześniejszy spłonął), w którym pochowano niektórych dziedziców. Stanowi on nieodłączną część historii wsi. Z innych zabytków na wyróżnienie zasługują domy mieszkalno-gospodarcze z XVIII i XIX w.
Pobliskie wzgórza także mają swoją historię. Najpierw, 6 lipca 1762 roku, na wzgórzu Sas, doszło do zwycięskiej bitwy wojsk austriackich z pruskimi. W krwawych, wielogodzinnych zmaganiach poległo ponad 1300 Prusaków. Bardziej znana, upamiętniona pomnikiem, jest potyczka oddziału Legii Nadwiślańskiej z oddziałem wojsk pruskich z 15 maja 1807 roku na zboczach Czerwonego Wzgórza. Atak lansjerów pod dowództwem Piotra Świderskiego odebrał przeciwnikom chęć do walki. Większość z nich trafiła do niewoli. Legenda głosi, że po walce doszło do „prapremiery” Mazurka Dąbrowskiego na starych, piastowskich ziemiach… Faktem natomiast jest, że potyczka została uwieczniona przez Stefana Żeromskiego w „Popiołach”.
Na koniec jeszcze jeden historyczno– literacki wątek z elementami legendy. Po II wojnie światowej, w Strudze, nie z własnej woli, zamieszkała wnuczka Kajetana Kraszewskiego, brata Józefa Ignacego Kraszewskiego – najprawdopodobniej najbardziej płodnego polskiego pisarza wszechczasów! Pani Maria przybyła w nasze strony z synem i jego nianią - Julią. J. I. Kraszewski napisał powieść o tragicznym romansie szlachcica i dziewczyny z ludu pt. „Ulana”. W czasach, gdy czytano jeszcze Kraszewskiego, legenda głosiła, że pierwowzorem bohaterki utworu była właśnie Julia.
I tylko tej kuli żal…