O zwolnieniach w Aqua Zdroju, który przeżywa bardzo ciężkie chwile z powodu pandemii, mówiło się już od pewnego czasu. Spółka od około połowy marca nie przynosi żadnych zysków, bowiem jest zamknięta dla klientów. Pierwszą decyzją, jaką podjął prezydent Roman Szełemej, było obniżenie wynagrodzenia prezesowi Piotrowi Rachwalskiemu o 40 procent. Z pozostałych ponad 100 pracowników spółki, część straci 30 procent wynagrodzenia, a inni będą otrzymywać prawdopodobnie najniższą pensję krajową. Jednak wielu z pracowników musi się liczyć ze zwolnieniem.
Redukcja kadry jest bowiem jedyną szansą na utrzymanie płynności finansowej spółki. Spółka nie realizuje swoich zadań i choć nie dzieje się to z jej winy, to fakt jest faktem, że nie zarabia, a utrzymanie obiektu i praciwników sporo kosztuje. Akurat w przypadku Aqua Zdroju odmrażanie stopniowe gospodarki ma się jak kwiatek do kożucha, bowiem obiekt wciąż stoi zamknięty i nie można z niego korzystać i raczej nie ma się co spodziewać, że szybko wrócą do niego klienci.
- Nawet po uruchomieniu działalności spodziewamy się, że klientów będzie mniej - twierdzi Piotr Rachwalski.
Redukcja etatów dotknie w pierwszej kolejności osób, które nabyły praw do emerytury, a także tych, którzy nie mieli stałych umów o pracę. To na początek, ale należy się spodziewać, że w kolejnych tygodniach następni pracownicy Aqua Zdroju będą zwalniani i będą zmuszeni poszukać sobie nowego miejsca pracy.
