W sobotę czynna była kolejka i cieszyła się olbrzymim zainteresowaniem. Na wieżę widokową wchodziły tysiące osób. Podobnie było w niedzielę. Doszło nawet do sytuacji, że policja zamknęła ulicę Bema dla pojazdów, gdyż aut było zbyt dużo i dojazd na Dzikowiec był zakorkowany. Nie wszyscy są zadowoleni z takiego stanu rzeczy, bowiem przez to, że zamknięto ulicę Bema nie można było sie dostać na Orlik czy pobliski cmentarz.
"Niestety dzisiejsze zajęcia na Orliku zostają odwołane! Powodem jest brak możliwości dojazdu na orlik. W związku z dużym przypływem turystów policja zamknęła ul. Bema, co w praktyce oznacza brak możliwości dojazdu, bo funkcjonariusza ruchu drogowego nie interesuje to, iż ktoś jedzie na orlik a nie na Dzikowiec. Zajęcia zostają wstrzymane do ustabilizowania sytuacji z dojazdami w weekend na Orlik. Przepraszamy" - napisali na swoim profilu organizatorzy zajęć na Orliku.
Otrzymaliśmy też maile od mieszkańców i turystów, którzy nie kryli złości z zaistniałej sytuacji.
- To jest po prostu zła organizacja, bo jeśli ktoś widział, że samochodów jest za dużo, to trzeba było stopniowo wpuszczać pojazdy i część wypuszczać i wtedy ruch odbywałby się płynnie, a tak wiele osób musiało zostawić auto kilometr albo i dalej od Dzikowca - pisze pan Remigiusz. - Żebym ja spokojnie nie mógł dojechać na cmentarz to chyba lekka przesada - dodaje pan Jacek.