Jak ocenia Pan szanse naszego zespołu w rywalizacji o utrzymanie się w I lidze z MOSiR-em Krosno?
- Nie jest to łatwy przeciwnik, ale mamy go dobrze rozpracowanego. Na pewno zadecyduje dyspozycja dnia. Najważniejsze abyśmy zrealizowali założenia taktyczne. Mamy ten sam dorobek punktowy i dzieli nas po sezonie zasadniczym tylko jedna pozycja. Na parkiecie na pewno wynik oscylował będzie koło remisu. Potrzebujemy trochę szczęscia. Jeśli ono dopisze, powinniśmy wygrać ten mecz.
- Marcin Sterenga rozegrał większość spotkań przebywając na parkiecie ponad 30 minut, a zdarzały się nawet mecze, w których grał Pan przez 40 minut. Nie jest Pan już zmęczony tym sezonem?
- Nie ukrywam, że odczuwam skutki tego sezonu. Jestem po kontuzji i jeśli tak można powiedzieć, na szczęście przed play offami miałem okazję trochę odpocząć. Użalanie się... to trzeba odłożyć na kiedy indziej, a teraz po prostu zagrać na maksymalnych obrotach. Każdy z nas może powiedzieć, że był eksploatowany. Mamy przecież krótką ławkę rezerwowych. W zespole jednak nikt nie narzeka. Jedziemy do Krosna, aby wygrać. Chcemy to zakończyć w dwóch meczach i mieć spokój, cieszyć się utrzymaniem I ligi w Wałbrzychu.
- Czy objawiają się jakieś pozostałości po Pana niedawnej kontuzji?
- Jest dobrze, nawet lepiej niż myślałem. Zostały jeszcze dwa dni na doszlifowanie formy. Myślę, że będzie dobrze.
- Może Pan zapewnić kibiców Górnika, że wygracie?
- W sporcie niczego nie można być pewnym. A może inaczej, pewny mogę być tylko naszego zaangażowania i woli zwycięstwa.