Historia Starego Zdroju sięga zapewne głębiej, ale pierwsza znana wzmianka o osadzie, nazywanej Aqua Antiqua (Stara Woda), pochodzi z 1357 r. Ponownie dokumenty wspominają Stary Zdrój w 1366 r. Niejaki Nickel Sachenkirchen otrzymał wówczas od księcia Bolka II sztolnię na własność. Tak więc o pokładach węgla nie tylko wiedziano, zaczęto go wydobywać! Drugim bogactwem tej ziemi była woda. Jej magiczne i rzeczywiste właściwości zdrowotne rozpoznano już dawno. W średniowieczu dystrybucją wód leczniczych zajmowali się zakonnicy, choćby cystersi.
Wiadomości o losach Starego Zdroju zniknęły z kronik na 200 lat by pojawić się dopiero w 1568 i 1584 r. i dotyczyć wydobycia węgla. Tak długa przerwa świadczy o niewielkim znaczeniu wsi, zarówno w kontekście wydobycia węgla, wykorzystywania wód mineralnych jak i rolniczym.
Jednakże od XVI w. wydarzenia zaczęły przyspieszać, jakby historia chciała nadrobić stracony czas. Właściciele Starego Zdroju zmieniali się jak w kalejdoskopie. Na przestrzeni 150 lat było ich kilkunastu. Taka rotacja nie sprzyjała rozwojowi, dając jedynie pracę sądom i kronikarzom. Do tego doszły wojny, klęski głodu i epidemie. W czasie wojny trzydziestoletniej, w 1621 roku, we wsi wybuchła zaraza, która doprowadziła do jej całkowitego wyludnienia. Kilkadziesiąt lat trwało przywracanie stanu sprzed epidemii.
W 1674 r. zbadano bijące w Starym Zdroju źródła. Uznano je za wartościowe leczniczo. W 1689 r. powstało ujęcie wody, pojawili się pierwsi kuracjusze i pokoje do wynajęcia. Można powiedzieć, że powstało uzdrowisko Alt Wasser. Nie był to jednak jeszcze TEN moment! Przez następne kilkadziesiąt lat niewiele się działo, jeśli nie liczyć splądrowania i spalenia wsi przez stacjonujące nieopodal wojska austriackie w 1745 roku.
Nędzne zgliszcza kupił w 1751 roku, zapewne tanio, Franz von Mutius. Rozpoczął odbudowę i rozbudowę wsi. Jedną z jego pierwszych inwestycji był most przez Pełcznicę przy dzisiejszej ulicy 11-go Listopada. Niestety, wojna siedmioletnia (1756 – 1763), za sprawą permanentnych przemarszów wojsk pruskich, ponownie obróciła Stary Zdrój w ruinę. Kolejni właściciele wsi z rodu von Mutius nie poddawali się jednak. Można wręcz mówić o wzrastającej koniunkturze, zarówno dla majątku rodowego jak i całej miejscowości.
Od ostatniej ćwierci XVIII w. równolegle rozwijały się i uzdrowisko i kopalnie. Co więcej, uzdrowisko nawet chwilowo skorzystało na rozwoju górnictwa. Przykładem tego może być Lisia sztolnia. Jej zastosowanie było nader wszechstronne. Służyła do odwadniania kopalnianych chodników, transportu węgla na łodziach oraz jako atrakcja turystyczna dla kuracjuszy ze Starego Zdroju. „Spływy” Lisią sztolnią znane były w całej Europie.
Szczyt rozwoju kurortu przypadł na połowę XIX w., gdy właścicielem był Carl von Mutius. Centrum znajdowało się niewątpliwie przy dzisiejszej ulicy Pocztowej, która była promenadą. Tam, ponad 200 lat temu powstał elegancki hotel – Löwenhaus (Lwi Gród), liczący 31 pokoi. Przed nim był okazały i odpowiednio zaaranżowany plac, miejsce spotkań, spacerów i koncertów. Niedaleko istniała także hala spacerowa, odpowiednia na niepogodę lub w celu zachowania bladej skóry. Była też apteka, karczmy, winiarnia, kasyno, pawilony źródlane, łazienki oraz dom rozrywek (cokolwiek to znaczy…). To wszystko uzupełnione domami gościnnymi oraz zborem ewangelickim.
Życiodajnej wody było pod dostatkiem, osiem źródeł zaspokajało potrzeby kuracjuszy. Całość zajmowała stosunkowo małą przestrzeń, czasem jednak trudno jest dziś wskazać dokładne usytuowanie dawnych budowli. Tym bardziej, że wówczas wiła się, całkiem odkryta, Pełcznica a krajobraz urozmaicało kilka, dawno zasypanych, malowniczych stawów, po których pływano łódkami. Lwi Gród i hala spacerowa, dawno zamienione na mieszkania, stoją do dzisiaj, ale wyglądają obrzydliwie. Podobny los spotkał pałac rodu von Mutius przy ulicy 11-go Listopada. Trudno zgadnąć, że była to luksusowa rezydencja.
Stary Zdrój był wdzięcznym obiektem dla całych zastępów malarzy i grafików, uwieczniających kurort z okolicznych wzgórz. Często anonimowo i bez datowania dzieł. Autorem najstarszych jest Fryderyk Werner, tworzący w XVIII w.
Na początku XIX w. pojawiły się pierwsze przewodniki informacyjne ale też zachwalające walory uzdrowiska i okolic. A było co reklamować! Powstał bowiem ciekawy turystyczno – kuracyjny trójkąt: Stary Zdrój, Książ wraz ze Starym Książem i Szczawno Zdrój. Poza „zwykłymi” turystami zaglądały tu również osoby znane: Hugo Kołłątaj, Michał Ogiński, Maria Walewska, księżna Izabela Czartoryska, przyszły prezydent USA John A. Quincy, pruska para królewska: Fryderyk Wilhelm III z żoną Luizą, Aleksandra - cesarzowa Rosji, żona Mikołaja I i zapewne wielu innych.
Działalność kurortu zakończyła się prawie z dnia na dzień. Pewnie tylko dla nielicznych nie było to zaskoczeniem. Otóż wspomniany wcześniej rozwój górnictwa przybrał na sile w drugiej połowie XIX w. Postęp techniczny umożliwił wydobywanie węgla z niższych pokładów. Również szyby kopalniane były głębsze a chodniki dłuższe. Naruszono warstwy wodonośne a bijące do tej pory na powierzchni źródła zaczęły słabnąć i zanikać. W 1873 r. uzdrowisko ostatecznie zakończyło swoją działalność a Stary Zdrój został opanowany przez różnorodny przemysł.
Stary Zdrój nigdy nie był miastem, został przyłączony do Wałbrzycha w 1919 r. A na koniec, tak gwoli ścisłości. Budowla, którą powszechnie nazywa się pałacem Tilscha nigdy pałacem nie była. Od początku był to biurowiec i, jak widać, biurowcem pozostanie.