Mecz z gospodarzami nie był spacerkiem.
W pierwszej kwarcie w poczynaniach obu zespołów było sporo nerwowości. Politechnika, grająca przed własną publicznością, mogła czuć się faworytem, jednak nasi grali uważnie. Po 10 minutach walki cios za cios to Promet prowadził różnicą 4 oczek. W drugiej kwarcie KK złapał odpowiedni rytm i powiększył przewagę, która po 20 minutach wynosiła już 11 punktów. W ofensywie nie do zatrzymania był Kołodziej, a w obronie cała ekipa z Wałbrzycha spisywała się na miarę oczekiwań.
Trzecia kwarta była fatalna w wykonaniu podopiecznych Ewy Smaglińskiej. Wałbrzyszanie mieli olbrzymie problemy w ofensywie. Nie trafiali nawet w prostych sytuacjach. Zresztą 7 punktów w przeciągu 10 minut nie świadczy dobrze o grze Prometu. Ten spadek formy natychmiast wykorzystali miejscowi, którzy dzięki agresywnej obronie zbliżyli się do Prometu na 1 punkt (56-57). Ostatnia ćwiartka zapowiadała się emocjonująco. Mecz był bardzo wyrównany i niemal do końcowej syreny trzymał w napięciu. W końcowych minutach więcej zimnej krwi zachowali nasi gracze i to oni mogli cieszyć się ze zwycięstwa.
W drugim mecz Pogoń Ruda Śląska pokonała Politechnikę Świętokrzyską Kielce 67-53.
Politechnika Częstochowska - Promet Wałbrzych 71-76 (20-24, 19-26, 17-7, 15-19)
Promet: Kołodziej 22, Iwański 15, Myślak 13, Borzemski 9, Ratajczak 9, Olszewski 4, Karwik 2, Abramowicz 2.