Wałbrzyski sport ma dużo kłopotów i mało pieniędzy. Nie ma też żadnej strategii rozwoju. Nie jest sprecyzowany sposób wykorzystania Aqua – Zdroju, a wiadomo, że już za kilka miesięcy zacznie się spłacanie milionowych rat kredytu.
Pewne propozycje padły na inauguracyjnym spotkaniu rady. Po pierwsze zebrani wyrazili opinię, że należy jak najszybciej wykonać modernizację stadionu przy Ratuszowej, aby piłkarze nie grali przy pustych trybunach, a kibice nie wykrzykiwali obraźliwych haseł zza płotu. Na niezbędne zmiany na stadionie (kryta trybuna dla 250 osób i monitoring to absolutne minimum) potrzebne są kwoty liczone w milionach złotych. Rada ustaliła, że w najbliższych dniach opracowany zostanie szczegółowy plan działania.
Innym problemem, nad jakim zastanawiano, było zagospodarowanie Aqua – Zdroju tak, aby można było zminimalizować dopłaty do jego funkcjonowania z budżetu miasta. Hala, basen i hotel nadają się na przykład na zgrupowania drużyn z różnych dyscyplin sportu. Z sali padł nawet głos, że po uruchomieniu kompleksu na Ratuszowej, można by zamknąć jedną z istniejących hal sportowych. Pierwszy na liście miałby być OSiR, którego ogrzanie pochłania ogromne kwoty.
Gdyby jednak uda się ściągnięcie do Wałbrzycha obcych ekip, to w naturalny sposób zmniejszy się możliwość korzystania z obiektu przez wałbrzyszan. W takiej sytuacji likwidacja któregokolwiek z obiektów tylko pogorszy sytuację zamiast ją poprawić. A przecież chodzi o upowszechnianie sportu i rekreacji wśród mieszkańców miasta, a nie ograniczanie. Pojawił się też zupełnie absurdalny pomysł wykorzystania sal gimnastycznych w szkołach na potrzeby klubów.
Stanisław Grędziński po raz kolejny w ostatnich latach zaapelował o stworzenie strategicznego planu rozwoju sportu w Wałbrzychu. Przekonywał, że trzeba zachęcić młodzież do uprawiania sportu, bo bez tego nie będziemy mieli bazy dla zespołów ligowych. Nad takim planem rada ma się pochylić w niedługim czasie.
Kolejne spotkanie ma się odbyć pod znakiem prezentacji aktualnego stanu i potrzeb poszczególnych dyscyplin w mieście. Ma to być wstęp do ustalenia priorytetów w dalszym działaniu.
Jedno z kluczowych zagadnień – pieniądze nie znalazło oczywiście rozwiązania. Przytoczona została opinia, której nikt nie zaprzeczył, że Wałbrzych znajduje się na końcu listy gmin w Polsce pod względem poziomu finansowania sportu. Zresztą nie trzeba szukać daleko. Czarny Bór przeznacza na sort 300 tysięcy rocznie, przy 400 tysiącach w Wałbrzychu.
Co prawda rada powstała także po to, by wypowiadać się w sprawach budżetu miasta w dziale dotyczącym sportu, ale z wypowiedzi Romana Szełemeja przenikała myśl, że pieniędzy jednak trzeba szukać poza miejską kasą.
Bezdyskusyjnie powołane zostały władze rady. Przewodniczącym został Roman Szełemej, zastępcą przewodniczącego Stanisław Grędziński, a sekretarzem Jan Jędrasik.
W skład Wałbrzyskiej Rady Sportu weszło 30 osób: Zygmunt Nowaczyk, Mariusz Gawlik, Alina Szełemej, Jan Jędrasik, Robert Hadaś, Jan Zwierko, Stanisław Grędziński, Mieczysław Młynarski, Stanisław Pawłowski, Waldemar Szczepanowski, Włodzimierz Ciołek, Jarosław Juchniewicz, Rafał Kaczor, Eugeniusz Skarupa, Jan Jóskowski, Jan Szymczak, Ryszard Szram, Jarosław Nowicki, Czesław Grzesiak, Henryk Garncarz, Andrzej Murzacz, Mariusz Rzepecki, Paweł Isański, Franciszek Ślązak, Henryk Walentas, Włodzimierz Perliceusz, Janusz Kozłowicz, Grzegorz Banaszek, Mirosław Furmaniak, Marek Henczka.