Okazało się jednak, o czym już mało kto pamięta, że od czterech lat trwają próby przeforsowania pomysłu, by transmitować obrady Rady Miasta w Wałbrzychu.
Idea jak najbardziej słuszna. Obrady będą przebiegały sprawniej, będzie mniej efektownych wybiegnięć z sali z dzwoniącym telefonem w ręku i następujących potem, już dostojnych, powrotów. Być może więcej będzie merytorycznej dyskusji, a mniej pustosłowia. Jest też prawdopodobne, że Przewodnicząca Agnieszka Leszczyńska nie będzie musiała, za pomocą dzwoneczka, co chwilę uspokajać niesfornych i rozgadanych jak pierwsza gimnazjalna, radnych. Sprawa została przypomniana na ostatnim posiedzeniu Komisji Gospodarki Miasta, na które zostali zaproszeni pozostali radni i przedstawiciele wałbrzyskich telewizji. W dyskusji padały głosy, że dzięki transmisji nikt nikogo bezkarnie nie pomówi, bezpodstawnie nie oskarży, ani też nie odważy się, by manipulować wypowiedziami, bo wszystko będzie nagrane.
Wyraźne różnice zdań pojawiły się dopiero, co do zasady. Radny Michel Nykiel optował za przyznaniem wyłączności jednej z telewizji, która złożyła już nawet swoją ofertę. Z kolei Dariusz Gustab bronił prawa dostępu do transmisji również innych mediów, między innymi portali, za co jesteśmy panu Dariuszowi wdzięczni. Radny Paweł Szpur stwierdził, że najlepszym rozwiązaniem będzie znalezienie producenta, który będzie odsprzedawał prawa do transmisji każdemu, kto zechce je zakupić. Na co Michel Nykiel wysłał go najpierw do Hollywood, a potem ironicznie zaproponował Romana Polańskiego, bo jest wolny. Nadział się jednak na celną ripostę Pawła Szpura, który odparł, że Polański nie jest wolny, bo siedzi. W areszcie domowym.
Sprawa wróciła na sesji Rady Miasta, ale wniosek Michela Nykiela, by kontynuować dyskusję nad tą sprawą, nie znalazł zwolenników.
Czekamy na ciąg dalszy.