W pierwszej kwarcie Górnik prezentował się dobrze i po 3 minutach było 5-11 dla naszych. Do końca pierwszej kwarty wałbrzyszanie utrzymywali przewagę kilku punktów i w efekcie po 10 minutach było 21-26. W 14. minucie po kolejnej skutecznej akcji rozgrywającego świetny mecz Jana Malesy, prowadziliśmy już 23-36 i wydawało się, że podopieczni Łukasza Grudniewskiego mają wszystko pod kontrolą. Takie scenariusz utrzymywał się do końca pierwszej połowy, po której prowadziliśmy 34-45.
Po 4 minutach trzeciej kwarty gospodarzom udało się nieco zniwelować różnicę punktową i zrobiło się 42-49. Górnik nadal grał jednak spokojnie i nie pozwalał zbliżyć się przeciwnikowi na mniej niż 6 punktów. W końcówce jednak nasi nieco się pogubili, zanotowali kilka nieskutecznych rzutów, co skrzętnie wykorzystali miejscowi i po 30 minutach było już tylko 67-68. Kiedy w 33. minucie po celnych rzutach wolnych Filipa Małgorzaciaka, Sokół odskoczył na 76-72, wydawało się, że zwycięstwo ucieka biało-niebieskim z rąk. Wtedy jednak 6 punktów z rzędu dla Górnika zdobył Cechniak i wciąż pozostawaliśmy w grze. Na niespełna dwie minuty przed końcem meczu po celnej trójce Jankowskiego Sokół znów prowadził bezpiecznie 86-80. Ostatnie słowo w regulaminowym czasie należało do Malesy, który trafił trójkę i dołożył rzut wolny i po 40 minutach mieliśmy remis po 86.
Dogrywkę lepiej zaczął Górnik i po nieco ponad 2 minutach prowadził 94-89. Na 37 sekund przed końcem dogrywki celnie przymierzył za trzy Małgorzaciak i zrobiło się nerwowo (97-100). Nasi jednak wytrzymali wojnę nerwów, dobrze egzekwowali rzuty wolne i wygrali 102-108.
Sokół Łańcut - Górnik Wałbrzych 102-108 po dogrywce (21-26, 13-19, 33-23, 19-18, dogrywka16-22)
Górnik: Malesa 25 (7 zbiórek), Zywert 21, Cechniak 18, Bojanowski 15 (14 zbiórek), Wróbel 14 (12 zbiórek), Jakóbczyk 8, Ratajczak 3, Koperski 2, Durski 2.