Ściany w odcieniu zieleni, nowoczesny wystrój, ekrany plazmowe, projektor, grafiki, dobre nagłośnienie, powierzchnia około 330 metrów kwadratowych, odseparowane kanapy w prywatnej strefie, bar, parkiet. Niby wszystko co powinno się znaleźć w dobrym klubie. A jednak wałbrzyszanie, którzy zdecydowali się odwiedzić Kiwi nie kryli rozczarowania.
- Nic nie zmienili! Poza tym jest stanowczo za mało miejsca – takie głosy padały najczęściej z ust gości. Właściciel klubu, Paweł Gawlik podkreśla, że nie jest to koniec prac związanych z pomieszczeniem.
- Klub nie jest duży, ale planujemy go jeszcze rozbudować – tłumaczy. - Na razie zrobiliśmy to co było w granicach naszych możliwości.
Na wielkie otwarcie specjalnie z Warszawy przyjechali Dj Kesho i The Same. Pojawili się także Dj Frappe i Cryshis z Wałbrzycha. Wstęp kosztował panów 20 zł, a panie 10 zł. Nie dziwi więc, że przedstawicielek płci pięknej było znacznie więcej. Kiwi być może wypełni lukę, jaką pozostawiły po sobie Fresh i Terminal, alternatywy dla dużego K10. Na stronie klubu reklamuje się on jako nowe miejsce na imprezowej mapie Wałbrzycha, które zostało stworzone dla ludzi wymagających, ceniących sobie komfort, miłą atmosferę oraz ambitniejsze brzmienie muzyki.
Czas pokaże czy uda mu się zdobyć sympatię i stałych bywalców.