Około godziny 23.00 PSP w Wałbrzychu otrzymała powiadomienie o pożarze budynku przy ulicy Łącznej w Boguszowie-Gorcach. Strażacy udali się pod wskazany adres. Na miejsce przyjechali także ochotnicy z Boguszowa-Gorc. Po przyjeździe okazało się, że budynek stoi cały i w okolicy nie ma śladu pożaru. Strażacy, mimo to dokładnie sprawdzili teren, przeszukali cały obiekt, ale śladów ognia nie znaleźli.
- Był to ewidentnie złośliwy i fałszywy alarm – mówi Paweł Kaliński, rzecznik PSP Wałbrzych.
Strażacy odjechali z miejsca zdarzenia. Co by się jednak stało, gdyby w tym samym czasie, kiedy druhowie interweniowali w Boguszowie-Gorcach, doszło do prawdziwego pożaru w Wałbrzychu?
- Taka głupota i bezmyślność może doprowadzić do tragedii, bowiem my wyjeżdżamy do fałszywego alarmu w Boguszowie, a w tym czasie mogliśmy być potrzebni w zupełnie innym miejscu. Na szczęście, tym razem tak nie było – mówi Paweł Kaliński.
Strażacy ostrzegają potencjalnych dowcipnisiów, którzy mieliby zamiar powiadamiać jednostki straży o fałszywych pożarach, że wszystkie połączenia telefoniczne do straży są rejestrowane. Rejestrowane są także numery telefonów, z których ludzie zawiadamiają straż o potencjalnych zagrożeniach.
- W przypadku narażenia straży na duże koszty (mówimy tu np. o ewakuacji budynków) występujemy na drogę sądową, by takie nieodpowiedzialne osoby robiące sobie żarty, ponosiły konsekwencje finansowe – tłumaczy rzecznik Kaliński.