Przypomnijmy, że chodzi o pismo, w którym członkowie RPL domagają się uchylenia Uchwały Rady Miasta nr XXXVI/334/09 z 27 marca 2009 roku o ustanowieniu Matki Boskiej Bolesnej Patronką Wałbrzycha.
Sprawa zaginięcia dokumentu wyszła na jaw, gdy przewodniczący Racji Polskiej Lewicy – Jerzy Krzysztofek, po daremnym, siedmiotygodniowym, oczekiwaniu na odpowiedź, zgłosił się po nią osobiście w Ratuszu. Wtedy okazało się, że dokumentu nie ma, ale sprawa w nim zawarta zostanie rozpatrzona na kolejnej sesji Rady Miasta, czyli już po uroczystościach nadania Wałbrzychowi patronatu.
RPL złożyła więc kolejne pismo, w którym domaga się wyjaśnienia całej sprawy. W końcowym jego fragmencie czytamy: „Ponieważ jest niemożliwe, by w urzędzie pismo ot tak, zaginęło, sądzimy, że zostało ono celowo ukryte, by opozycyjni radni nie mogli się zapoznać z wnioskiem niewygodnym dla Pana Prezydenta Miasta i tych rajców, którzy przed rokiem uchwałę przegłosowali i żeby nic nie stanęło na przeszkodzie „przyklepaniu” ich decyzji na uroczystościach 3 maja tj. mszy św. z oficjalnym udziałem władz miasta i ogłoszeniu Matki Bożej Bolesnej Patronką Wałbrzycha.
W imieniu Miejskiego Koła Racji Polskiej Lewicy domagam się zatem wyjaśnienia, kto i dlaczego zataił nasze pismo oraz jakie konsekwencje wyciągnięto wobec winnych tego czynu. Od odpowiedzi Rady zależy nasze dalsze postępowanie w tej sprawie. W razie zlekceważenia sprawy nie cofniemy się przed złożeniem wniosku do prokuratury o podejrzeniu popełnienia urzędniczego przestępstwa. Jerzy Krzysztofek”.
Nie jesteśmy zwolennikami teorii spiskowych, ale w tym zaginionym piśmie są dane osobowe członków RPL w Wałbrzychu. A jeśli dostały się w ręce kogoś, komu nie podobają się poglądy członków tej partii i zechce „nakłonić” ich, by zmienili swoje przekonania?