Związkowcy uznali, że skoro fabryka nie ogłosiła upadłości, tylko postanowiła się przeprowadzić w inne miejsce, załodze należy się rekompensata za utratę pracy. Przedstawili zarządowi swój plan: osoby, które przepracowały mniej niż dwa lata otrzymają 10 tys. zł, wszyscy zatrudnieni powyżej dwóch lat będą mogli liczyć na 4 tys .zł za każdy przepracowany rok. - Spodziewaliśmy się, że kierownictwo będzie z nami dyskutować na temat wysokości kwoty rekompensat, że przedstawią nam swoje propozycje. Tymczasem nic z tych rzeczy. Otrzymaliśmy tylko sprawozdanie finansowe firmy po angielsku i żadnego stanowiska. Zostaliśmy natomiast określeni przez zarząd jako szantażyści – mówi oburzony szef zakładowej solidarności, Janusz Kowalski.
Dni płynęły, a na temat odszkodowań nadal nie było mowy. - W tej sytuacji uznaliśmy za zasadne skorzystać z naszych związkowych uprawnień i przedstawiliśmy zarządowi nasze stanowisko, przypominając, że niespełnienie oczekiwań zwalnianej załogi może zaowocować decyzją o wejściu w spór zbiorowy. Otrzymaliśmy odpowiedź, że spór zbiorowy byłby nielegalny – mówi zdumiony Radosław Mechliński, przewodniczący Solidarności regionu wałbrzyskiego.
Nie wiadomo, jak zakończy się, wyraźnie niekorzystna dla pracujących w Takacie, sytuacja.
Na razie ze strony zarządu padła propozycja, aby rozpocząć negocjacje w piątek o godz. 10.00. Gdyby nie doszło do porozumienia, kolejne terminy na przeprowadzenie rozmów, to 27 i 28 lipca. Wałbrzyska Solidarność zapowiada, że jeśli konsensus nie zostanie osiągnięty do soboty 25 lipca, zostaną złożone dokumenty o wejściu w spór zbiorowy.
- Niewykluczone, że wtedy na poniedziałek lub wtorek zaplanujemy manifestację pod zakładem – zapowiada Mechliński.
Brak porozumienia odbija się na codziennej pracy załogi. - Ludzie są przygnębieni. Nie dość, że tracimy pracę, to może się okazać, że nie dostaniemy żadnego odszkodowania. A przecież w Takacie pracują rodziny. Będzie wiele takich przypadków, ze bez pracy zostanie mąż i żona, a w domu po kilkoro dzieci. Jest nam bardzo ciężko – podkreśla zastępczyni przewodniczącego Solidarności, Sylwia Krawiec. Większość zatrudnionych w Takacie, to kobiety.