Trwają rozmowy na temat pracy nauczycieli w najbliższych kilkunastu dniach. Po spotkaniu dyrektorów szkół z prezydentem Romanem Szełemejm ustalono, że ci mają być w szkole. Później informacja zmieniła swój charakter na „decyzja należy do dyrektora”. Jak będzie w rzeczywistości?
W Wałbrzychu sytuacja jest bardzo dynamiczna. 13 marca dyrektorzy szkół spotkali się z prezydentem, by omówić sytuację. Pierwsze decyzje były bardzo niekorzystne dla nauczycieli, którzy mieli obowiązek, nie tylko być do dyspozycji dyrekcji, ale również przebywać w tym czasie w placówce.
- Mówi się o pracy zdalnej. Mówi się, że w ten sposób możemy uczyć nasze dzieci to, dlaczego nie możemy tego wprowadzić w życie? – pyta retorycznie jedna z nauczycielek szkół podstawowych. – Proszę nie mówić, gdzie pracuję. Epidemia, epidemią, ale po jej zakończeniu życie będzie się toczyło dalej, a to bardzo wąskie środowisko – dodaje po chwili.
Nauczyciele w dużej części w poniedziałek zjawią się w szkole, gdzie we własnym gronie, z własną dyrekcją, ustalą jak będą funkcjonować dalej. Prezydent Szełemej mówi, że koronawirus nie jest groźny, że są choroby dużo bardziej groźne i nie należy ulegać panice. Prezydent jest lekarzem, czynnie pracującym, więc teoretycznie wie, co mówi, ale wśród grupy nauczycieli, niektórzy mają inne zdanie.
- Na dzień dzisiejszy wiemy tyle, ile dostaniemy informacji. Widzimy, co dzieje się na świecie. Wszystko zamiera. Zatrzymuje się rozgrywki sportowe, zamyka szkoły, wprowadza restrykcje w podróżowaniu komunikacją miejską. Świat staje na głowie, to proszę nam wybaczyć, nie chce się w to wierzyć.