Pracownicy Miejskiego Zakładu Usług Komunalnych w Wałbrzychu w dalszym ciągu borykają się z problemem, jakim są biedaszyby i nielegalni kopacze. W porównaniu do lat poprzednich rzeczywiście zmniejszyła się liczba wykopów, ale nie zmniejszyły się szkody spowodowane nielegalnym wydobyciem węgla. Przeryta i zapadnięta ziemia czy konieczność wycinania drzew to końcowy efekt postępowania kopaczy. Miejski Zakład Usług komunalnych w Wałbrzychu stara się robić wszystko, aby uratować lasy. Pracownicy MZUKU zasypują powstałe dziury, odgradzają niebezpieczne tereny, a przede wszystkim zalesiają miejsca, w których kopacze stworzyli istne pobojowiska
Bardzo dużo drzew trzeba było wyciąć, bo groziły zawaleniem.W miejscach, gdzie kiedyś rosły piękne drzewostany, teraz zostały posadzone młode drzewa, które miejmy nadzieję nie zostaną zniszczone. Jednak żeby powstał z nich prawdziwy drzewostan potrzeba kilkudziesięciu lat.Biedaszyby nie są jedynym problemem wałbrzyskich lasów komunalnych. Drugim z nich jest wandalizm, w szczególności wandalizm młodych ludzi, którzy nie szanują przyrody i pracy innych.
- Biedaszyby i straszny wandalizm to dwa najgorsze problemy. Ludzie niszczą wszystko, wyrywają i śmiecą. Kiedyś postawiliśmy ławkę w lesie, żeby można było sobie usiąść, posiedzieć, to powyrywali nogi, żeby mieć drewno na ognisko, gdzie kawałek dalej zostawiliśmy gałęzie przeznaczone na ten cel - mówi Andrzej Lach, kierownik lasów komunalnych
Przyroda sama potrafi o siebie zadbać, ale nie potrafi sama się obronić. Jeżeli ludzie będą ją niszczyć to dojdzie do tego, że wokół nas nie będzie nic, żadnego drzewa, lasu czy łąki.