- Nastąpiła stłuczka wozu strażackiego pędzącego do miejsca pożaru a samochodem dostawczym – mówi Starszy Kapitan Krzysztof Szyszka. - Kto był winowajcą, ustali policja.
Świadkowie zdarzenia twierdzą, że kierowca samochodu dostawczego wymusił pierwszeństwo przejazdu i wyjechał na czerwonym świetle, co było bezpośrednią przyczyną zderzenia się pojazdów. Dodatkowym nieszczęściem był fakt, iż strażacy akurat w tym niefortunnym momencie jechali do zgłoszonego im wcześniej pożaru.
- Proszę Pani, tu wystarczy popatrzeć na stan tego drugiego samochodu – oburzają się świadkowie. - Widać przecież wyraźnie po uszkodzeniach, że to straż w niego uderzyła. - Kierowca dostawczego miał zielone światło, wjechał już na pół skrzyżowania, gdy tamten w niego uderzył – dodają inni. – Kierowca siedział w zamkniętej szoferce, wyjeżdżał zza budynku mógł nie widzieć, co się dzieje.
- To miejsce jest w ogóle niebezpieczne – twierdzi jeden z okolicznych mieszkańców. – Sam wielokrotnie wyjeżdżałam stamtąd z duszą na ramieniu.
W wyniku zdarzenia wóz strażacki ma uszkodzoną szybę, maskę, zderzak i chłodnicę. Samochód dostawczy wyglądał jednak znacznie gorzej. Na miejscu wypadku bardzo szybko zjawiły się pogotowie i policja. Żaden ze strażaków nie ucierpiał, natomiast kierowcę samochodu dostawczego, jako jedynego poszkodowanego, zabrała karetka.
Policja prowadzi czynności operacyjne, mające na celu ustalenie przyczyn wypadku.