Posiadająca zakratowany przedział sala, w której sądzeni są zwykle groźni przestępcy, była dziś miejscem posiedzenia w sprawie wniosku komitetu „Nowoczesny Wałbrzych” o unieważnienie wyborów samorządowych.
Zarówno Komisarz Wyborczy Maciej Ejsmont jak i pełnomocnicy 23 radnych oraz prezydenta Piotra Kruczkowskiego nie zostawili na wniosku „suchej nitki”, zarzucając mu brak konkretnych dowodów, mogących być podstawą do jego pozytywnego rozpatrzenia.
Przesłuchiwani przez Sąd wnioskodawcy powtórzyli tylko to, o czym przez ostatnich kilka tygodni mówiło się w mediach i „na mieście”. Z kolei powołani przed Sąd: Roman Ludwiczuk i Piotr Kruczkowski zarzekali się, że z procederem kupowania głosów nie mają nic wspólnego i o niczym nie wiedzą, poza tym, co mówiły media. Sąd odrzucił wnioski uzupełniające, które Patryk Wild dołączył 30 grudnia.
– Jestem zdziwiony takim stanowiskiem Sądu, ponieważ były to najważniejsze elementy naszego wniosku. Dodane zostały później, ponieważ sytuacja była dynamiczna i prawie codziennie dostawaliśmy nowe informacje – tłumaczył Patryk Wild.
Ożywił się także, wczoraj jeszcze zrzekający się różnych funkcji, Stefanos Ewangielu, który zadawał wnioskodawcom mniej lub bardziej celne pytania.
Gdy Sąd urządził zebranym seans złożony z różnych nagrań filmowych, wywiadów i wiadomości wałbrzyskich telewizji, sala zaczęła się opróżniać. Wiele osób można było wtedy spotkać na korytarzu.
Przesłuchany przez dziennikarzy, poza salą sądową, Piotr Kruczkowski jakby odzyskał pewność siebie:
- Przedstawiane dziś dowody są momentami żenujące. Ktoś coś słyszał, nikt niczego nie widział, nikt nikogo nie nakrył. Dla mnie szokującym jest, że niektórzy kandydaci na prezydenta, znając te materiały, rozpętali burzę wokół Wałbrzycha, do oskarżania mieszkańców naszego miasta, że są przestępcami. To przynosi Wałbrzychowi same straty. Apelowałem o powtórzenie wyborów. Liczyłem na to, że moi kontrkandydaci się opamiętają i wspólnie będziemy mogli zastanowić się, co zrobić żeby od Wałbrzycha odsunąć to całe zło, które się dzieje. Niestety, część kandydatów zachowała się jak hieny, które zwietrzyły świeże i łatwe do zdobycia mięso. Wałbrzych jednak nie jest łatwą zdobyczą. Jest miastem, w którego samorządzie pracuję od szesnastu lat i bardzo mi na nim zależy – przekonywał prezydent. – Na pewno w obecnej sytuacji nie podam się do dymisji – zakończył Kruczkowski.
Mirosław Lubiński uważa, że pozytywny wizerunek miasta mogą przywrócić tylko powtórzone wybory. Powtórzył także, że apele prezydenta są działaniem „pod publiczkę”, ponieważ może on całą rzecz uprościć, podając się do dymisji. – Jestem lekarzem, ale na zwierzętach też się trochę znam. Wiem, że hieny wolą padlinę, a nie świeże mięso. Nie czuje się hieną, ani zwykłą ani polityczną. Domagam się wraz z kolegami przestrzegania demokracji. Nie łamiemy prawa i nie sugerujemy sądowi wyroków. Zbieramy tylko informacje potwierdzające fakt kupowania głosów i to, że dzięki kupionym głosom Piotr Kruczkowski jest prezydentem – zakończył Mirosław Lubiński.
Wszyscy obecni na sali radni, nawet ci, którzy manifestowali z flagami narodowymi wczoraj pod Ratuszem, opowiedzieli się za odrzuceniem wniosku.
Sąd Okręgowy wyda decyzję w środę, 12 stycznia o godzinie 14.30.