Oba zespoły przystępowały do zaległego meczu z serią 5 wygranych z rzędu. Początek był dobry w wykonaniu Górnika i po niespełna 4 minutach prowadziliśmy 2-8. Później gra się wyrównała, a po celnym rzucie Kędla w 7. mniucie gospodarze wyszli na prowadzenie 12-11. Do końca kwarty trwała wyrównana walka i w efekcie po 10 minutach mieliśmy remis po 18. Drugą ćwiartkę znacznie lepiej zaczęli miejscowi, którzy zdobyli 7 punktów z rzędu i odskoczyli na 25-18. Niemoc Górnika przełamał Damian Durski, ale to GKS wciąż utrzymywał bezpieczny dystans i tak już było do końca kwarty, a wynik po 20 minutach 46-38 dla miejscowych wskazywał, że Górnicy największe problemy mają z grą obronną, bowiem pozwolili rywalowi zdobyć w 20 minut blisko 50 punktów.
W 23. minucie tyszanie utrzymywali bezpieczny dystans i prowadzili 53-44 i nic nie wskazywało na to, że mecz przybierze inny obrót. Górnik zaczął jednak mozolnie odrabiać straty i w 27. mniucie po celnej trójce Jakóbczyka GKS prowadził już tylko 57-55. Końcówka tej ćwiartki w wykonaniu podopiecznych Łukasza Grudniewskiego była piorunująca i po 30 minutach było 59-67 dla Górnika. W ostatnich 10 minutach biało-niebiescy nawet na chwilę nie pozwolili gospodarzom uwierzyć, że ci mogą ponownie odwrócić losy meczu i zniwelować straty. GKS stać było jedynie na doprowadzenie do stanu 72-78, ale w ostatnich minutach nasi zawodnicy udowodnili swoją wyższość i zbudowali 13 punktów przewagi.
GKS Tychy - Górnik Wałbrzych 75-88 (18-18, 28-20, 13-29, 16-21)
Górnik: Jakóbczyk 21, Bojanowski 19 (10 zbiórek), Cechniak 17 (10 zbiórek), Malesa 11, Ochońko 10, Zywert 7 (4 asysty), Durski 3, Koperski 0, Wróbel 0, Ratajczak 0.