Pierwsze minuty wczorajszego meczu były wyrównane i po 4 minutach Górnik przegrywał 7-8. Później nasi zaczęli jednak grać lepiej i od stanu 9-11 doprowadzili po 8 minutach do wyniku 22-11, w czym duża zasługa Marcina Wróbla. Po 10 minutach biało-niebiescy prowadzili 25-17, co było dobrym prognostykiem przed następnymi kwartami.
W drugiej ćwiartce długimi fragmentami utrzymywała się przewaga Górnika w granicach 4-8 punktów. Skuteczny był Krzysztof Jakóbczyk, który wziął na siebie ciężar zdobywania punktów. W ekipie gości aktywny był Piotr Niedźwiedzki, a wspomagał go Jakub Patoka. Po 20 minutach Górnik prowadził nieznacznie 48-45.
W trzeciej ćwiartce lepiej prezentowali się goście, którzy w 24. minucie prowadzili 51-54. Wałbrzyszanie przez tę kwartę walczyli bardziej sami ze sobą i swoją skutecznością, ale ostatecznie nie dali odjechać z wynikiem rywalowi i po 30 minutach przegrywaliśmy 65-69.
Ostatnie 10 minut świetnie zaczęli wrocławianie, którzy zdobyli 5 punktów i odskoczyli na 9 oczek 65-74. Górnik mozolnie nadrabiali dystans i po celnej trójce Rafała Glapińskiego w 37. minucie mieliśmy remis po 76. Na celny rzut Damiana Cechniaka, takim samym odpowiedział Niedźwiedzki i znów był remis (78-78). Później kibice oglądali festiwal niecelnych rzutów, złych podań i wyborów. Kiedy trafił Jakóbczyk wydawało się, że Górnik odniesie upragnione zwycięstwo, bo do końca meczu pozostawało 41 sekund. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Patoka, który najpierw doprowadził do wyrównania i niemalże z końcową syrena trafiając po raz kolejny zapewnił gościom wygraną.
Statystyki: Obie drużyny grały na bardzo podobnych procentach skuteczności, a walkę na tablicach wygrał Górnik 39-35. O porównywalnej sile obu ekip świadczy jeszcze kilka statystyk. Tym razem po prostu szczęście było po stronie WKK.
Górnik Wałbrzych - WKK Wrocław 80-82 (25-17, 23-28, 17-24, 15-13)
Górnik: Jakóbczyk 24, Wróbel 15, Cechniak 14 (8 zbiórek), Zywert 10 (7 asyst), Pieloch 8 (7 zbiórek), Kulka 6 (6 zbiórek), Glapiński 3, Durski 0, Ratajczak 0, Koperski 0.