- Nie mogłam otworzyć. Nie wiem, co się stało. Chyba klucz nie pasuje. Jakby coś trzymało od środka - informowała funkcjonariusza Straży Miejskiej lokatorka z budynku przy ul. Mickiewicza.
W środę 5 lutego dzielnicowy Straży Miejskiej z rejonu Śródmieścia patrolował podległy mu teren. Około godziny 10.00 podeszła do niego kobieta z prośbą o pomoc. Oświadczyła, że jest mieszkanką jednej z posesji przy ul. Mickiewicza. Ostatnio była w domu na początku stycznia, bo przebywała u rodziny i nie wie, co się stało, ale nie może otworzyć drzwi do mieszkania.
Funkcjonariusz Straży Miejskiej udał się z kobietą do wskazanego przez nią lokalu. Drzwi w żaden sposób nie było można otworzyć, mimo że klucz pasował do zamka. Uwagę dzielnicowego przyciągnęły zarysowania na wysokości zawiasów. Pchnął mocniej. Drzwi, ustąpiły... Oczom kobiety ukazał się przerażający widok. Mieszkanie splądrowane, powyrzucane rzeczy, pootwierane meble....
Funkcjonariusz wezwał na miejsce zdarzenia patrol policji.