Przypomnijmy, że podczas czerwcowej sesji, przewodniczący rady powiatu Józef Piksa podjął decyzję o przerwaniu sesji i przełożeniu jej na 6 września. Kością niezgody stała się sprawa nagrywania oraz transmitowania na żywo obrad sesji oraz obrad z prac komisji rady powiatu wałbrzyskiego.
- Zarząd powiatu wystąpił do kancelarii prawnej o opinię na ten temat, czy takie nagrywanie i transmitowanie na żywo jest zgodne z prawem - tłumaczy Józef Piksa. - Jednocześnie otrzymaliśmy kosztorys zamontowania takiego sprzętu i kosztowałoby to powiat około 24 tys. zł plus blisko 600 zł miesięcznie za abonament transmisji obrad.
Opinia prawna dotycząca tej sprawy nie jest jednoznaczna i można ją różnie interpretować. Tymczasem zdaniem Grzegorza Walczaka, jednego z inicjatorów wprowadzenia takiego zapisu do statutu powiatu, taka wycena jest zdecydowanie zawyżona.
- Ta wycena mnie poraziła - mówi Walczak. - Myślę, że to koszt około 4-krotnie mniejszy. Nasze wizerunki są publiczne i wypowiedzi również. Zarząd i koalicja boją się, że ludzie zobaczą, jak rządzący się zachowują w czasie obrad.
Również Jarosław Buzarewicz uważa, że trzeba szukać tańszego rozwiązania.
- Sesje i obrady komisji powinny być dostępne dla mieszkańców - twierdzi Buzarewicz.
Ta argumentacja opozycyjnych radnych nie przekonała większości obecnej podczas sesji. Przy 7 głosach "za" nagrywaniem obrad wideo i przy 9 głosach "przeciw", ta zmiana do statutu powiatu nie weszła.