- To już nie pierwszy raz - mówi pracownica kwiaciarni, która ma okno na skrzyżowanie.
- Ostatnimi razy zdarza się to coraz częściej - tłumaczy. Brak świateł w tym miejscu to prawdziwe zagrożenie dla ruchu ulicznego, a co gorsza dla samych pieszych.
Jakby tego było mało, śliska od deszczu nawierzchnia stanowi dodatkowe niebezpieczeństwo, bo droga hamowania znacznie się wydłuża. Zdenerwowani ludzie jednak jak najszybciej próbują pokonać przejście, wychodząc niespodziewanie na ulicę, a także - w niektórych przypadkach - na sam środek skrzyżowania, czyli tzw. wysepkę, a samochody nie są skłonne do postoju.
Nadmierna liczba sygnałów dźwiękowych, używanych przez kierowców, powoduje jeszcze większy niepokój, a także wprowadza w zdenerwowanie. - Proszę pomyśleć, co by się stało gdyby próbował przejść tędy niewidomy - mówi pani Grażyna, która pospiesznym krokiem przechodzi na drugą stronę. – Doszłoby wtedy do prawdziwej tragedii - dodaje przejęta. Dobrym pomysłem w tym przypadku mógłby okazać się policjant prowadzący ruch, ale po co? Może wkrótce sygnalizacja sama zadziała?...