Każdego roku pod koniec wakacji i we wrześniu punkty skupu książek przeżywają prawdziwe oblężenie. Nie inaczej jest w księgarniach i innych miejscach, gdzie sprzedawane są niezbędne uczniowi rzeczy.
- Co roku przygotowujemy się skrupulatnie do sezonu, zbieramy listy ze szkół i na tej podstawie prowadzimy skup książek używanych – mówi Magdalena Misztal, kierownik jednego z wałbrzyskich skupów książek. - Jeśli rodzic czy dziecko przyjdzie z listą, to staramy się dobrać możliwie cały komplet, choć wiadomo, że te najbardziej pożądane podręczniki schodzą szybko, więc trzeba się spieszyć, ale na bieżąco prowadzimy skup i staramy się uzupełniać brakujące pozycje – wyjaśnia.
Skup jest dobrym pomysłem dla tych, którzy liczą się z wydatkami i nie muszą koniecznie kupować nowych książek. Tu wszystkie są w dobrym stanie, niektóre praktycznie nieużywane. Od stanu książki zależy cena, z reguły jest jednak niższa o 30%-50% od tej w księgarni.
- Tylko do pierwszej klasy gimnazjum trzeba kupić wszystkie nowe książki i jest to dość spory koszt - wyjaśnia Magdalena Misztal. - W pozostałych przypadkach posiadamy wszystkie książki.Komplet do liceum to wydatek rzędu 250 zł, gimnazjum ok. 200 zł, a podstawówka 100 zł.
- Komplet podręczników dla uczniów klasy 1-3 to ok. 200 zł – informuje pracownica jednej z księgarni znajdujących się w Centrum. – Klasy 4 do 6 – 200-300 zł. Gimnazjum od 300 do 350 zł, tak samo liceum – wymienia i zaznacza, że są to ceny orientacyjne, ponieważ wszystko zależy od listy podręczników wybranych przez szkołę.
Najdroższe zarówno i w księgarniach, jak i skupach, są książki do nauki języków obcych – ich ceny sięgają nawet 80 zł za nowy komplet, 40 za używany. - Zainteresowanie używanymi książkami jest coraz większe – uśmiecha się Magda Misztal. - Z roku na rok zgłasza się do nas coraz więcej ludzi.
Jednak książki to nie jedyny wydatek. Najwięcej do zainwestowania mają rodzice pierwszoklasistów. - Tornister, piórnik, mundurek, buty na zmianę, okładki na książki, zeszyty, przybory do pisania i rysowania, same książki, bloki, linijki – wymienia pani Alicja, mama dwójki maluchów. - Do tego dochodzi ubezpieczenie, opłaty za komitet rodzicielski i masa innych wydatków, towarzyszących pójściu dzieci do szkoły – dodaje.