Czwartek, 26 grudnia
Imieniny: Dionizego, Szczepana
Czytających: 4038
Zalogowanych: 1
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Wałbrzych: Prowokacja na Pomnik Smoleński?

Wtorek, 5 listopada 2024, 7:34
Autor: Tomasz Maciejowski
Wałbrzych: Prowokacja na Pomnik Smoleński?
Fot. użyczone
Poniżej prezentujemy materiał nadesłany przez radnego Tomasza Maciejowskiego.

Podczas VIII Sesji RM (29.10) prezydent Roman Szełemej zaatakował słownie i bezpardonowo nowych radnych, wymieniając z nazwiska byłego konkurenta do fotela prezydenta. Wylew żali, krytyki, oskarżeń, domagania się odpowiedzialności zbiorowej, jak i indywidulanej, przybrał wymiar wręcz karykaturalny. Nowi radni mieliby być odpowiedzialni za przekop Mierzei Wiślanej (notabene już nawet sam Premier Tusk określa się ojcem pomysłu), Elektrownię Ostrołękę (która ewidentnym jest przykładem katastrofalnej polityki klimatycznej UE). Niestety, z wygadywania rzeczy „z innego wymiaru” Roman Szełemej jest znany, natomiast to co zaserwował na koniec swoich wywodów i pretensji zaskoczyło dokładnie wszystkich (zapewne również i siostrę prezydenta panią Danutę Mudy, która aktywnie wspiera go na forach publicznych lokalnych mediów). Włodarz oskarżył radnych prawicy i ich całe środowisko, że wykorzystują fakt „zniknięcia tablicy z Pomnika Smoleńskiego”, trąbiąc o tym na cały kraj i winą za to obarczając prezydenta miasta.

Cyt. „… zostaliśmy zaalarmowani przez przedstawicieli pana środowiska i środowiska tutaj siedzących przedstawicieli PiS, że nie szanujemy pomordowanych w katastrofie smoleńskiej, ponieważ ktoś ukradł tablicę z postumentu. Oczywiście okazało się, że tablicę daliśmy do renowacji, ale jednocześnie w tym samym czasie Polska i my chyba wszyscy zostaliśmy zszokowani ustaleniami komisji dotyczącej katastrofy smoleńskiej. Pomyślałem sobie, że trzeba być niezwykłym hipokrytą, pozbawionym zwykłej przyzwoitości żeby zarzucać władzom miasta jakiś brak szacunku, jednocześnie wiedząc, że to wszystko co działo się przez ostatnie kilkanaście lat w Polsce było jednym wielkim politycznym, i nie tylko, kłamstwem, awanturą, niszczeniem wspólnoty państwowej, narodowej, dzieleniem ludzi. Przecież fakty, które nie wymagają nawet oceny sądu, bo są po prostu zeznaniami świadków, którzy mówili jak byli namawiani do składania fałszywych zeznań. To wszystko jest szokujące, jak możecie wytrzymać, nie macie absolutnie moralnego prawa żeby występować z jakimikolwiek pretensjami do władz miasta, i w ogóle, nie tylko. Odetnijcie się od tego katastrofalnego dziedzictwa jakie macie. Nie wiem, zmieńcie nazwę, przeproście chociaż trochę. Ileż można tolerować te niewiarygodne kłamstwa, które szerzycie od tylu lat w Polsce”.

W innych okolicznościach byłoby to całkiem zabawne, ale dobór czasu i miejsce dla wypowiedzianych słów sugeruje autentyczne przemęczenie, a wręcz niedyspozycyjność psychiczną włodarza. Na sali obrad nikt z radnych prawicy nie słyszał o „zniknięciu” tablicy z pomnika. Nikt z szerokiego środowiska ludzi prawych nie zgłosił takiego faktu przedstawicielom Prawa i Sprawiedliwości. Żadne media lokale, regionalne, już nie mówiąc o ogólnopolskich, nie zauważyły zaistnienia takiego faktu. Co dopiero mówić o wielkiej ogólnopolskiej negatywnej kampanii informacyjnej przeprowadzonej przez lokalną prawicę, a wymierzonej wprost w „uśmiechnięte serce” włodarza.

Należy również zauważyć, że „prowokacja na tablicę” była organizowana w przededniu Święta Zmarłych i nikt nie zwrócił uwagi na zniknięcie elementu Pomnika, a tym bardziej radni prawicy, szukający jak zawsze haka na prezydenta. Nikt nie doniósł, nikt nie wspomniał, nikt nie poskarżył się, że nie ma na swoim miejscu tablicy, na którą przecież składali się finansowo również radni PiS.

Nie ulega wątpliwości, że prezydent z całą mocą chciał się wpisać w ogólnopolską narrację swojego środowiska dotyczącą publikacji raportu z prac komisji śledczej ds. katastrofy z 10 kwietnia 2010r. Chciał jeszcze bardziej uwiarygodnić swój aktywny udział w szerzonej przez rząd propagandzie. Niestety, zapomniał o dopieszczeniu swojego pomysłu, który gdzieś zaświtał nocą między uszami, gdy organizm po raz kolejny nie pozwalał zmrużyć oka. Całkiem prawdopodobne, że prezydent Roman Szełemej faktycznie nakazał zdjąć tę tablicę, ale zwyczajnie - po prostu zapomniał dokończyć dzieła i nie przeprowadził do końca całej prowokacji – z przemęczenia mogło mu się wydawać, że wszystkie rozkazy zostały wydane i efektywnie zrealizowane.

Zakłócił prowokację sam Premier Donald Tusk?

W tym samym czasie gdy odbywała się debata nad „raportem w sprawie raportu smoleńskiego”, w którą chciał chwalebnymi słowami się wpisać włodarz z niedużego miasta, w życie weszła Ustawa o dochodach JST. Druzgocąca wizerunek „wszystko mogę” prezydenta Romana Szełemeja. To właśnie prezydent Roman Szełemej, z grupą namówionych burmistrzów, kursował między Wałbrzychem a Warszawą, kreując i tworząc, jak mu się błędnie wydawało, podwaliny pod przełomowe regulacje finansowe, które miały dać miastu setki milionów złotych - tak potrzebnych i niezbędnych dla Wałbrzycha, by nie dopuścić do bankructwa i przyjazdu komisarza. Efekty tego zaangażowania okazały się niestety smutne dla wałbrzyszan. Prezydent Wałbrzycha został bezczelnie okłamany i sponiewierany przez własne środowisko. „Jego ustawa” to druzgocąca osobista porażka i katastrofa finansowa dla miasta. Dlatego nie mogą dziwić wypowiedzi Romana Szełemeja, podczas pilnego objazdu po mediach regionalnych (krajowe anteny to za wysokie progi), gdzie starał się zmienić rzeczywistość. Kuriozalne słowa na antenach Radia i Telewizji Wrocław nie wymagają komentarza - „ustawa jest jasna i sprawiedliwa, ale wymaga wprowadzenia natychmiastowych korekt”.

Wróćmy do przemówienia prezydenta. Bezmyślne kopiowanie ogólnopolskiej narracji tworzonej przez PO/KO i przekładanie jej na lokalne polityczne podwórko jest żenującym spektaklem. Obraz Romana Szełemeja, który uczy się tekstów Premiera Donalda Tuska na pamięć, aby tylko został zauważony przez górę, nie ma żadnego sensu. Miasto, które upada może być jedynie wizerunkowym obciążeniem, o czym dobrze wiedzą w PO/KO.

Prowokacja Romana Szełemeja nie wyszła i tym razem. Przypomnijmy sobie „sprokurowany incydent” z atrapą bomby przy aucie służbowym prezydenta z pierwszej połowy br. Posądzenie radnych opozycji o posiadanie informacji o zdarzeniu, czy też wręcz sugerowanie potencjalnych predyspozycji zamachowców, było wręcz żenujące i nie zostało kupione przez społeczeństwo. Zbliża się natomiast dużymi krokami okres przygotować przedświątecznych, na które miasto wyda lekką ręką 750 tys. zł, będzie też szopka noworoczna, której główną postacią bez wątpienia powinien być sam prezydent Roman Szełemej.

Tomasz Maciejowski

Twoja reakcja na artykuł?

37
43%
Cieszy
8
9%
Hahaha
8
9%
Nudzi
2
2%
Smuci
7
8%
Złości
25
29%
Przeraża

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group