Komisja zajęła się tym problemem na wniosek radnego Krzysztofa Paciepnika, który zainteresował się składowiskiem z inspiracji mieszkańców zagrożonych terenów. Co prawda, działalność firmy nie podlega kompetencjom starostwa, ale przecież nie można pominąć problemu, skoro Wałbrzych jest częścią powiatu. Zaproszono gości Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, sanepidu, straży pożarnej, by w tym gronie kompleksowo omówić zagadnienie oraz podjąć stosowne kroki.
Po raz kolejny próbowano wyjaśnić sprawę odległości między składowiskiem a domami mieszkalnymi. Okazało się, że istnieje poważna rozbieżność między zapisami w tzw. pozwoleniu zintegrowanym, 350 metrów, a stanem rzeczywistym, 150 metrów. Wyszło na to, że winowajcą jest wojewoda, który nie zweryfikował danych zawartych we wniosku o pozwolenie, czyli nie zachował należytej staranności. Z prawnego punktu widzenia nie ma to jednak żadnego znaczenia, ponieważ w momencie wydawania stosownych pozwoleń żadne przepisy nie precyzowały odległości, w jakiej może znajdować się taka firma od domów mieszkalnych. W 2001 roku wydane zostało rozporządzenie, które konkretyzowało pewne szczegóły dotyczące budowy składowisk odpadów. Było jednak za późno, ponieważ wałbrzyskie składowisko już istniało i miało pozwolenie na działalność. Kiedy w 2006 roku pojawiły się w rowie biegnącym wzdłuż ogródków stężone ścieki, WIOŚ zagroził wstrzymaniem działalności firmy. Poczynione wówczas inwestycje na tyle poprawiły sytuację, że działalności nie wstrzymano.
Obowiązujące prawo powoduje, że WIOŚ nie ma praktycznie kompetencji, by doprowadzić do likwidacji nieprawidłowości na składowisku. Z wypowiedzi pracowników inspektoratu wynika, że żadna kontrola nie wykazała niezgodności między rzeczywistą działalnością a zapisami w stosownych decyzjach. Przekazywano do właściwych organów ochrony środowiska, prezydenta i wojewody, opinie stwierdzające, że składowisko nie działa właściwie. Niestety wspomniane organa nie podjęły działań wyjaśniających.
Ostatnia kontrola miała miejsce w kwietniu 2009 roku i doprowadziła na skraj poważnego konfliktu z przedsiębiorcą, który nie podpisał protokołu wnosząc cały szereg zastrzeżeń. Wykazano również niespójność decyzji zatwierdzającej instrukcję eksploatacji składowiska i pozwolenia zintegrowanego. Zagrożenie podjęciem procedur administracyjnych spowodowało podpisanie protokołu kontrolnego przez Mobruk. W październiku 2009 roku firma złożyła u Marszałka Województwa Dolnośląskiego wniosek o zmianę pozwolenia zintegrowanego. Wniosek jest rozpatrywany, a WIOŚ podjął kroki, które umożliwią tej instytucji udział w prowadzonym postępowaniu. Udział inspektoratu jest o tyle ważny, że tylko bardzo konkretna i precyzyjna treść zmienionego pozwolenia zintegrowanego pozwoli na wyegzekwowanie zawartych w nim zapisów. Tylko wtedy będzie możliwe formalne stwierdzenie ewentualnych nieprawidłowości, których skutkiem jest negatywne oddziaływanie na środowisko, np. wody gruntowe, glebę czy powietrze.
Odrębną sprawą jest hałas komunikacyjny powodowany dowożeniem odpadów ciężarówkami po brukowanej drodze. W tej kwestii stosowne kroki podjąć może jedynie zarządca drogi, którym jest Magistrat. Poza tym do 2012 roku muszą, nakazem ustawowym, zostać sporządzone mapy akustyczne miasta i program ochrony przed hałasem. W razie potrzeby ustanowione zostaną obszary ograniczonego użytkowania. Ale jak na razie jest to melodia przyszłości.
W najbliższą środę ma się odbyć konferencja prasowa, która zapewne będzie stanowić kolejny krok na drodze do wyjaśnienia tej uciążliwej sprawy.