Pierwsze 20 minut dzisiejszego spotkania to huraganowe ataki Górnika. Nasi piłkarze niemal nie schodzili z połowy boiska Rakowa. Biało-niebiescy kończyli swoje akcje najczęściej dośrodkowaniami z bocznych sektorów boiska, ale niewiele z tego wynikało. Starał się szarpać Daniel Zinke, który powrócił do składu po kontuzji, ale w bramce Rakowa dobrze spisywał się Maciej Szramowiat.
Praktycznie pierwszy groźny kontratak gości zakończył się zdobyciem gola. Trzeba przyznać, że w tej sytuacji nie popisała się defensywa Górnika, która popełniła błąd i łatwo dała się oszukać Łukaszowi Bronderowi, który wpisał się na listę strzelców. Gospodarze chcieli szybko odpowiedzieć na straconego gola, ale wciąż razili brakiem skuteczności. Najbliższy zdobycia gola był Marcin Morawski, jednak piłka po jego strzale zatrzymała się na poprzeczce. W 40. minucie Morawski opuścił boisko z powodu kontuzji, a ile oznacza Maradona dla Górnika, wiadomo nie od dziś. Wprawdzie jeszcze przed gwizdkiem kończącym pierwszą część meczu Zinke miał kolejną okazję do zmiany rezultatu, ale wynik nie uległ zmianie.
W drugiej części meczu goście z Częstochowy nadal grali schowani za podwójną gardą i czekali na groźne kontry. Zawodnikom Górnika tymczasem brakowało pomysłu na rozbicie defensywy przyjezdnych. Miejscowi starali się wykorzystać stałe fragmenty gry, ale kilka razy zabrakło im szczęścia. Tak było choćby w 54. minucie po rzucie wolnym egzekwowanym przez Piotra Przerywacza. Kolejny rzut wolny wykonywał Zinke w 60. minucie. Futbolówka po jego strzale minęła światło bramki gości. Wałbrzyszanie byli bliscy wyrównania w 73. minucie, kiedy żaden z graczy Górnika nie potrafił skierować dośrodkowywanej piłki w kierunku bramki Rakowa.
W 80. minucie znów z dobrej strony pokazał się golkiper Rakowa, który pewnie wybronił uderzenie Tomasza Wepy. Z każdą minutą widać było, że zwycięstwo wymyka się gospodarzom z rąk. Tymczasem w końcowych minutach atakujący gracze Górnika zapomnieli o defensywie i o mały włos nie skończyło to się dla nich utratą gola. Na szczęście na wysokości zadania stanął Jaroszewski, który wybronił dwa uderzenia zawodników z Częstochowy. Ostatnie minuty to desperackie ataki Górnika. Nawet Damian Jaroszewski powędrował w pole karne gości, ale wynik nie uległ już zmianie i Górnik poniósł pierwszą porażkę w tym sezonie na własnym obiekcie.
Górnik Wałbrzych – Raków Częstochowa 0-1 (0-1)
Górnik: Jaroszewski - Wojtarowicz. D.Michalak, Przerywacz, Kłak - Morawski (40' Majka), G.Michalak (73' Tobiasz), Rytko (82' Duś), Wepa - Konarski (64' Janik), Zinke