„Zaledwie miesiąc temu na teren Porcelany „Wałbrzych" wkroczyła policja celem zabezpieczenia dokumentacji pracowniczej m.in. spisu wypadków, jakie miały miejsce na terenie fabryki. Pomijam ten fakt, ponieważ dalej można tam natrafić na dane osobowe byłych pracowników. Jednak to, na co chciałbym zwrócić szczególną uwagę, to, że opuszczone zakłady Porcelany „Wałbrzych" stwarzają realne zagrożenie dla życia osób, które to miejsce odwiedzają w ramach tzw. urbexu lub czystej ciekawości.
Przykryte kartonami oraz sklejkami studzienki kanalizacyjne, kanały technologiczne, a także inne przejścia techniczne, mogą doprowadzić do tragedii, bo mają po 2-3 metry głębokości i więcej. Katastrofalny stan przedstawia również ujęcie wody, a mianowicie niezabezpieczony szyb o głębokości 30 metrów! Szyb jest otwarty i ma do niego dostęp każdy, a w dodatku ktoś w przeciągu 3 dni podkopał się pod jego dolną część, przez co wchodząc do budynku, stajemy na niestabilnym fragmencie, który w każdym momencie może się zapaść.
Na miejscu byłem trzy razy kręcąc relację z opuszczonej fabryki i martwi mnie fakt, jak wiele osób tam zagląda, często będąc całkowicie nieprzygotowanym. Nie mając odpowiedniego obuwia i przede wszystkim latarek. Niektóre piętra budynków kiedyś były połączone rurami, lub zsypami, po których dziś zostały tylko otwory o średnicy 50-100 cm. Część z nich przykryta jest w sposób bardzo prosty lub wcale. Teren nie spełnia podstawowych norm, brak tabliczek ostrzegawczych, ogrodzenia, czy czegokolwiek, co chociaż w minimalnym stopniu skłoniłoby część osób do nie wchodzenia na teren opuszczonego zakładu.
Sam szyb ma połączenie ze sztolnią Fryderyk Wilhelm, która odwadnia cały Wałbrzych (niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę) z wody kopalnianej. Jeżeli szyb zostanie zasypany podczas „sprzątania" terenu, czy też przygotowywania go pod przyszłe inwestycje, to wraz z wodą do systemu może dostać się gruz, który z kolei może zatkać wylot sztolni w korycie Pełcznicy, co doprowadzi do zalania niżej położonych zabudowań”.
Pozdrawiam serdecznie, Rafał „Leon" Romanik
www.wyprawyleona.pl