W drugiej połowie czerwca 1807 roku, jak dotąd niepowstrzymana i najpotężniejsza armia ówczesnej Europy składająca się między innymi z wojsk francuskich, włoskich i polskich podeszła pod umocnienia jednej z najpotężniejszych twierdz istniejących na początku XIX wieku. Wojska napoleońskie zdobywają Srebrną Górę i rozkładają się w niej obozem. Fakt ten zaniepokoił prawie czterotysięczny pruski garnizon twierdzy. Potężna artyleria forteczna otwiera ogień i praktycznie zrównuje z ziemią zabudowania miasteczka. Nie obyło się też wielu potyczek wojsk pruskich z wojskami napoleońskimi mających na celu oczyszczenie przedpola. Większość z nich miała miejsce na Przełęczy Srebrnej, pomiędzy dwoma kleszczącymi ją fortami. Pierwszego lipca do obu armii dociera rozkaz o zawieszeniu broni, co sprawia, że srebrnogórskie fortyfikacje zyskały miano nigdy niezdobytych.
Dla uczczenia owych wydarzeń Władze Srebrnej Góry i Fortecznego Parku Kulturowego zorganizowały po raz kolejny rekonstrukcję tych wydarzeń. Do udziału zaproszono wiele grup rekonstrukcyjnych, między innymi z Czech (Nahod, Zlate Hory), z Nysy, z Koźla, z Kłodzka oraz miejscowy regiment piechoty. Ostatni wiosenny weekend obfitował w szereg atrakcji: musztrę paradną, kanonadę artylerii fortecznej, pokaz sztucznych ogni. Najbardziej jednak widowiskowa była bitwa rozegrana na łąkach Przełęczy Srebrnej. Na pole walki zajechała artyleria na przyczepce zaprzężonej do Poloneza, pirotechnicy uzbroili fortyfikacje w bomby a na łączkę przybyły wojska.
Zgiełk, huk muszkietów, dział i kłęby prochowego dymu oznajmiły początek potyczki. Bajecznie kolorowe mundury piechoty, szaleńcze kawaleryjskie szarże roty dostojnych szaserów Napoleona, salwy muszkietów stojących naprzeciw siebie szeregów wojska sprawiły, że na dalszy plan przesunęły się realia historyczne – najważniejsze wydało się „napasienie” oczu wręcz malarskimi scenami.
Nieistotne wydawało się to, że nie niektóre mundury wyprzedzały o pół wieku empirową epokę lub pochodziły z okresu wcześniejszej wojny siedmioletniej, najistotniejszy bowiem był zapał członków grup rekonstrukcyjnych, którzy starali się w możliwie jak najwierniejszy sposób odtworzyć realia bitwy. Postronny obserwator mógł zauważyć, że nawet podczas trudnych scen walki wręcz, bawią się oni świetnie.
Olbrzymiego podziwu godzien jest zapał ludzi biorących udział w rekonstrukcji. Skompletowanie munduru i oporządzenia trwa latami i kosztuje kilkanaście tysięcy złotych. Sam czarnoporochowy muszkiet to wydatek ponad 2500 zł. A gdzie frak, kamizela, spodnie, nakrycie głowy, ładownice, chlebak, bagnet czy szabla? Te wydatki nigdy się nie zwrócą. Należy jeszcze doliczyć koszty związane z podróżami, trudy na polach bitew.
Dzięki i chwała wam za to rekonstruktorom – zapaleńcom, że cieszycie nasze oczy.