- O tej porze roku zauważamy większą aktywność kopaczy z biedaszbów – mówi zastępca komendanta Straży Miejskiej, Kazimierz Nowak.
Akcja w rejonie ul. Świdnickiej, przeciw nielegalnemu wydobyciu węgla, została przeprowadzona kilka dni temu w godzinach porannych. Do sprzedaży było przygotowane kilkaset worków węgla o łącznej wadze ponad 8 ton. Zatrzymane zostały 3 osoby, które nie zdążyły uciec i jeden pojazd, służący do przewozu urobku. Węgiel trafił na plac Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, a przyłapani na gorącym uczynku kopacze odpowiedzą przed sądem. Czeka ich prawdopodobnie wysoka grzywna. - W tej chwili ten proceder jest już raczej sporadycznie uprawiany. Nieco więcej nielegalnego wydobycia zdarza się na przełomie lata i jesieni – wyjaśnia Kazimierz Nowak. Tereny przy Świdnickiej, to nowość. - Zostały tam prawdopodobie odkryte kolejne pokłady węgla – dodaje komendant. Kopacze pozostawili po sobie kilka ogromnych dołów o głębokości, co najmniej 5 – 6 metrów. W głębi widać wyraźnie grubą żyłę czarnego kruszcu. - W tej chwili jest to bardzo niebezpieczne miejsce, należy jak najszybciej je zasypać – mówi patrolujący teren strażnik miejski Norbert Landzberg. W miejscu wykopów pracuje koparka, systematycznie wypełniająca ziemią głębokie doły. Zasypywanie wyrobisk, to najczęściej stosowana metoda walki z zagrożeniem, jakie niosą ze sobą biedaszyby. - Jest mało prawdopodobne, że doły zostaną ponownie odkopane. Oczywiście będziemy to miejsce codziennie patrolować – mówi Kazimierz Nowak.
Jeszcze kilka lat temu liczba kopaczy z biedaszybów sięgała, według różnych szacunków, od 1500 do 2000 osób. Dopiero propozycje pracy, rozwój strefy ekonomicznej i konsekwentne zasypywanie wyrobisk pozwoliły problem opanować. W tej chwili w Wałbrzychu jest od 7 do 10 miejsc, gdzie nocami pracują kopacze. - Tego problemu nie uda się zlikwidować, dopóki pod powierzchnią ziemi będzie leżał węgiel. Zawsze znajdzie się ktoś, kto zechce go sobie wykopać – tłumaczy Kazimierz Nowak.